Matka porwanego 10-latka ma pretensje do policji. "Nie zrobili nic"
redakcja naTemat
17 lutego 2020, 13:40·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 lutego 2020, 13:40
Wiadomo, że 10-letni Ibrahim z Gdyni żyje. Ale gdzie jest? Matka podejrzewa, że już dawno za granicą. Porwania dziecka dokonał jego ojciec, z pochodzenia Marokańczyk. Do zdarzenia doszło w niedzielę wieczorem. Policja uruchomiła system Child Alert w poniedziałek rano. Dopiero w poniedziałek rano – podkreśla matka.
– Nie wiem, gdzie jest mój syn. Wydaje mi się, że jest w Belgii i tam będę dziś jechała. Zapewne nie ma go w Polsce – mówiła matka dziecka podczas spotkania z dziennikarzami. Transmitowała je TVP Info.
Kobieta nie kryje, że ma wiele pretensji do funkcjonariuszy z gdyńskiego komisariatu zajmujących się poszukiwaniami dziecka. Przyznaje, że prosiła o uruchomienie procedury Child Alert, bowiem zdawała sobie sprawę, że były partner będzie chciał wywieźć dziecko za granicę. Funkcjonariusze mieli jej odmówić, mówiąc, że "to się nie kwalifikuje, nie ma szansy na to". Procedurę wszczęto dopiero po kilkunastu godzinach.
Kobieta informowała policjantów, że mężczyzna jest bardzo niebezpieczny. – Był skazany za różne przestępstwa, on mnie wczoraj pobił na oczach mojego dziecka – powiedziała.
Matka Ibrahima wskazuje też na przeoczenia, jakich - jej zdaniem - mieli się dopuścić policjanci. – Mój syn miał aplikację w telefonie "znajdź swoje dziecko". Został tam wysłany patrol policji, nie znaleziono tam nic, potem pojechał tam mój szwagier i znalazł telefon – powiedziała.
Kobieta przyznaje, że udało się jej porozmawiać telefonicznie z synem. Według jej relacji chłopiec jest bardzo spokojny. Podejrzewa, że podano mu środek uspokajający.
Matka podkreśla, że to nie pierwsza próba porwania dziecka podjęta przez jej byłego partnera. – Była już próba porwania w marcu 2019 r., wtedy policja również nie zrobiła nic – twierdzi.
Do porwania doszło w niedzielę wieczorem. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się przed blokiem przy ul. Ledóchowskiego 10b w Gdyni Obłużu. Ojciec 10-letniego Ibrahima przyjechał tam, uderzył swoją byłą partnerkę w głowę, dziecko zaś wciągnął do samochodu i odjechał. Wiadomo, że za kierownicą nie siedział on, lecz ktoś, kto z nim współpracował.