Wraca sprawa pani Grażyny Juszczyk z Krapkowic, dzisiaj emerytowanej nauczycielki, która kilka lat temu zdjęła krzyż ze ściany w pokoju nauczycielskim. Po tym geście musiała walczyć o swoje dobre imię, a sąd dwukrotnie przyznawał jej rację. Teraz o "grzechu" pani Grażyny przypomniał sobie sam minister Zbigniew Ziobro.
– To naprawdę szokujące, bo czuję się jakbym popełniła zbrodnię przeciw państwu – mówi Grażyna Juszczyk w rozmowie z "Faktem". W 2013 r. nauczycielka pracowała w ówczesnym Zespole Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach. To tam postanowiła zdjąć krzyż ze ściany w pokoju nauczycielskim.
Emerytowana dzisiaj nauczycielka wspomina, że wtedy krzyż pojawił się przed wizytacją biskupa. Kiedy zdejmowała symbol ze ściany, inni nauczyciele podobno nie reagowali, ale potem zaczęły się problemy.
W sprawie pani Grażyny odbyło się zebranie dyscyplinujące. Aż w końcu nauczycielka poszła do sądu. We wrześniu 2016 roku sąd w Opolu stwierdził, że pani Grażyna była dyskryminowana ze względu na poglądy. W styczniu 2017 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał wyrok w mocy.
Teraz okazuje się, że sprawą emerytowanej nauczycielki zainteresował się Zbigniew Ziobro. Minister i prokurator generalny złożył tzw. skargę nadzwyczajną od wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Ziobro zarzucił wyrokowi naruszenie prawa do rzetelnego postępowania przed sądem i sprawiedliwości proceduralnej, które wynika z Konstytucji RP.
Co na to pani Grażyna? Jest zaskoczona, że po latach problem wraca. – Panu Ziobrze nie podoba się moja sprawa, bo cała ta zaistniała sytuacja pokazała, jak daleko potrafi się posunąć większość katolicka, gdy ktoś sprzeciwi się zawłaszczaniu przez nią przestrzeni świeckiej – ocenia.