Na parę ciepłych słów ze strony metropolity warszawskiego mógł liczyć biskup pomocniczy z Krakowa. Na początku lutego bp Jan Szkodoń opuścił diecezję, a o jego przyszłości zdecyduje Stolica Apostolska. To konsekwencje publikacji reportażu, z którego wynika, że 20 lat temu duchowny miał molestować 15-latkę. Wśród hierarchów Kościoła katolickiego chyba nikt w te doniesienia nie wierzy.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Kard. Nycz wspiera bpa Szkodonia
– Z wielką empatią dla samego księdza biskupa, dlatego, że to się po prostu w mojej głowie, tak jak znam księdza biskupa tyledziesiąt lat, jakby nie mieści wszystko razem. Dlatego czekam z nadzieją, czekam z utęsknieniem, że rzetelne, uczciwe wyjaśnianie tych spraw sprawi, że będziemy mogli patrzeć na to spokojnej – tak o biskupie Janie Szkodoniu w rozmowie z reporterką "Faktów" TVN Katarzyną Kolendą-Zaleską mówił kard. Kazimierz Nycz.
I wtedy padło ważne pytanie: A co z empatią wobec kobiety, która utrzymuje, że jest ofiarą biskupa Jana Szkodonia? Kard. Nycz zapewnił, że wobec niej także odczuwa empatię. – Dopóki nie wiemy, dopóki nie mamy tego wyjaśnienia ostatecznego, nie mam powodu żadnego w tym znaczeniu, żeby nie wierzyć jednej lub drugiej stronie – stwierdził metropolita warszawski.
– Brakuje empatii. Kościół na Zachodzie już się nauczył, że na pierwszym miejscu stawia ofiarę. W Polsce wciąż jest to oczywistość, która nie dotarła i nie przemieniła świadomości rodzimych hierarchów – tak reakcję kard. Nycza ocenił teolog Jarosław Makowski.
"Zły dotyk biskupa z Krakowa"
Na początku lutego w "Gazecie Wyborczej" ukazał się reportaż "Zły dotyk biskupa z Krakowa", który opisuje relację biskupa pomocniczego Archidiecezji Krakowskiej z młodą dziewczyną. Hierarcha miał wsuwać 15-letniej dziewczynie rękę pod koszulę, dotykać piersi, a drugą rękę wsuwać między uda. Tak wynika z relacji 15-letniej wówczas Moniki. Do molestowania miało dochodzić 20 lat temu.
Sam biskup Jan Szkodoń odpierał zarzuty w oświadczeniu opublikowanym na stronie archidiecezji. "Stanowczo oświadczam, że przedstawione mi oskarżenia są nieprawdą oraz że godzą w moje dobre imię, którego zamierzam bronić. Do czasu wyjaśnienia sprawy, nie będę podejmował żadnej pracy duszpasterskiej. Proszę o modlitwę w intencji Kościoła oraz o szybkie poznanie pełnej prawdy" – pisał bp Szkodoń.