"Zawsze w pamięci Żołnierze Wyklęci!", "Narodowe Zjednoczenie Wojskowe!", "Narodowa Hajnówka!" – krzyczeli uczestnicy Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który już po raz piąty przeszedł ulicami Hajnówki. Wydarzenie, jak co roku, wzbudza ogromne kontrowersje. Przeciwko marszowi protestowali Obywatele RP, policja siłą ich wynosiła na chodnik. W Hajnówce, jako jedyny spośród kandydatów na prezydenta, był też Robert Biedroń.
Marsz rozpoczął się o godzinie 13.15 w niedzielę. "Bury, Bury, nasz bohater!" – skandowali maszerujący. Według policji w marszu mogło wziąć udział ok. 150 osób.
Dzień wcześniej niepokój z powodu wydarzenia wyraziło białoruskie MSZ. "Jesteśmy oburzeni i prosimy naszych kolegów z Polski, by jednak nas usłyszeli. Romuald Rajs to człowiek, który zabijał kobiety, dzieci i starców, to nie jest tajemnica" – zareagował też jeden z deputowanych.
W poprzednich latach burmistrz Hajnówki dwukrotnie próbował zakazać marszu, ale sąd uchylał jego decyzję. Radni zawsze byli krytyczni. Tym razem, w piątek, napisali, w przyjętym stanowisku: "Rodziny ofiar żądają zaprzestania hołubienia sprawców tej tragedii oraz oddania czci należnej ich ofiarom. Nie odmawiamy hołdu żołnierzom AK i części Żołnierzy Wyklętych walczącym o niepodległą Polskę, ale nie zasługują na hołd ci, którzy wystąpili zbrojnie przeciwko ludności cywilnej".
Marsz próbowali zablokować Obywatele RP. Są nagrania jak policja rozbija ich blokadę i wynosi ich z trasu przemarszu. Tak było również w ubiegłym roku.
Pojawiły się też głosy, że osoby trzymające kartki z ofiarami Burego są spisywane i otrzymują wezwania na przesłuchanie.
Godzinę przez rozpoczęciem marszu przeciwnicy marszu spotkali się przy pomniku ofiar wojen i represji. Odczytano tam nazwiska 79 ofiar oddziału Burego. Z mieszkańcami Hajnówki spotkał się też Robert Biedroń, kandydat Lewicy na prezydenta RP i upamiętnił ofiary "Burego". – Trzeba jasno nazwać, kto był zbrodniarzem, a kto ofiarą. Są rany, których nie można rozdrapywać. Kto pójdzie w marszu, nie rozumie co to empatia i tragedia – mówił.
Jak zauważył poseł Krzysztof Śmiszek, był z mieszkańcami Hajnówki jako jedyny kandydat na najwyższy urząd w państwie.