Krakowskie kluby również walczą o przetrwanie. Właściciel Pięknego Psa: Mieliśmy trzy naloty z rzędu o godz. 1 w nocy
Michał Mańkowski
06 września 2012, 14:04·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 września 2012, 14:04
Warszawskie klubokawiarnie mierzą się właśnie z falą krytyki, kontrolami i mandatami od strażników miejskich, odbieraniem koncesji i w końcu zamykaniem lokali. W komentarzach zaalarmowaliście nas, że kluby "wymierają" nie tylko w stolicy. O klubowo-urzędniczych perypetiach rozmawiamy z Maciejem Prusem, współwłaścicielem kultowego Pięknego Psa w Krakowie. Lokalu, który melduje się już pod trzecim adresem.
Reklama.
Niedługo Pięknego Psa będzie można odwiedzić pod trzecim adresem. Dlaczego tyle razy zamykali Wam lokal?
Zawsze mniej więcej z tego samego powodu. Za pierwszym razem właściciel kamienicy stwierdził, że jest za głośno i nie przedłużył nam umowy najmu. Co ciekawe właścicielem był Polski Związek Głuchych. Później okazało się, że zostaliśmy podkupieni przez inny klub. Za drugim razem to samo - hałas. Z tym, że tam to była raczej sprawa ambicjonalna dla wspólnoty, która od samego początku nie bardzo chciała się zgodzić na rozpoczęcie tam naszej działalności.
Zawsze jest walka z sąsiadami?
To miejsce mieliśmy całkowicie wyciszone, zawsze o to dbamy. Zakładając klub trzeba myśleć o tym, żeby wszyscy dobrze funkcjonowali: i my, i sąsiedzi. Śmieszna sytuacja była po jednej z naszych wyprowadzek, kiedy mieszkańcy budynku naprzeciwko stwierdzili, że woleli nas niż nowych lokatorów, bo my zawsze potrafiliśmy się dogadać.
Jak długo działaliście w poprzednich lokalach?
W obu po pięć lat. Potem nie przedłużano nam koncesji lub umowy najmu.
Nie macie jeszcze dość? Takie przeprowadzki muszą być męczące.
Przegrać nie sztuka, każdy nowy adres daje nową energię, a my mamy świadomość, że jesteśmy potrzebni. Mamy ogromne wsparcie wśród ludzi. Warto jeszcze raz spróbować.
W Warszawie co chwile słyszy się o problemach kolejnych klubów. Jak widać w Krakowie też nie jest łatwo. Prowadzenie lokalu to naprawdę aż tak ciężki kawałek chleba?
W Warszawie i Krakowie jest zupełnie inna sytuacja. Tutaj całe życie miasta koncentruje się w klubach, również kulturalne. Kluby nie są tu tylko dla rozrywki i alkoholu, ale również pełnią rolę instytucji kulturalnych. Zawsze organizowano w nich koncerty, wystawy i różnego rodzaju wydarzenia artystyczne. To jedyne żywe miejsca na mapie miasta!
Nie możecie w takim razie przekonać o tym mieszkańców i urzędników? Przecież Pięknego Psa znają nawet warszawiacy, którzy za Krakowem niekoniecznie przepadają.
Są ludzie, którzy to rozumieją i tacy, którzy nie przyjmują tego do wiadomości. Od zawsze uważałem, że współpraca władz z właścicielami takich lokali nie jest zadowalająca. Obiecywano nam pomoc w znalezieniu lokalu, ale na słowach się kończyło. Jeżeli sąsiedzi się skarżą na hałas to może zamiast zamykać kluby warto zainwestować w wymianę okien? Jeżeli wymazuje się takie punkty z mapy miasta to powoli staje się ono puste.
Tylko Wy macie tyle problemów czy dotyczy to innych klubów?
Są kluby różnego rodzaju, ale my nie byliśmy typową dyskoteką. Takie miejsca faktycznie mogą być uciążliwe dla otoczenia.
Z kim są największe problemy: z sąsiadami, urzędnikami czy strażą miejską? W Warszawie młodzi ludzie skarżą się zwłaszcza na strażników.
Te wszystkie urzędnicze sprawy wynikają ze zgłoszeń ludzi mieszkających w pobliżu. Do nas straż przychodziła jedynie na wezwania, ale od kilku lat nie miało to miejsca. Odwiedzały nas za to różnego rodzaju kontrole. Czasami o pierwszej w nocy potrafiły przyjść trzy kontrole z rzędu np. z urzędu skarbowego. Takie coś może zniechęcić.
Co jest takiego w Pięknym Psie, że Wasi klienci tak zaciekle Was bronią i niezależnie gdzie się przeniesiecie zawsze będą chcieli Was odwiedzać?
Ludzie. O charakterze lokalu zawsze decydują ludzie, którzy do niego przychodzą. Nie wypada mi robić autoreklamy, ale to w połączeniu z atmosferą jest decydujące. Nie odkrywam tym żadnej Ameryki, ale zawsze tak jest: jak się włoży trochę serca to ludzie się odwdzięczają.
Piękny Pies stanowił jeden z najciekawszych punktów na mapie krakowskiego życia nocnego. Jak w przypadku każdej knajpy towrzonej przez artystów dla artystów, wystrój miał oryginalny charakter, przestrzenie wypełniała ciekawa muzyka, a przy barze serwowane były egzotyczne i nietypowe drinki. Jakiś czas temu ku przerażeniu wszystkich bywalców starego, poczciwego Psa, lokal przerwał swoją działalność. CZYTAJ WIĘCEJ