
Mieszkańcy największego miasta w Polsce to wyjątkowi malkontenci. Przeszkadza im, że jest głośno, przeszkadza im alkohol i zabawa. Nie wszystkim, ale przez grupę niezadowolonych cierpią stołeczne restauracje i kluby. To problem nie tylko Warszawy, ale i całej Polski. Oprócz Wrocławia, który takich zmartwień po prostu nie ma.
Malkontenci mają sprawdzony sposób na kluby: nie dają zezwalają na przyznanie koncesji. By miasto bowiem mogło takową dać, musi mieć zgodę wspólnoty mieszkaniowej.
Hałasu nie było, ale mieszkańcy protestowali
W warszawskiej Huśtawce, jednym z ciekawszych miejsc w samym centrum, jest prawie zawsze pełno. W weekend lepiej sobie tu zarezerwować stolik, bo inaczej trudno znaleźć miejsca siedzące. Lokal znajduje się w jednym z podwórek przy ulicy Chmielnej, otoczony mieszkaniami.
Teraz los Psa może podzielić Chłodna 25, legendarna warszawska klubokawiarnia. Ona również nie służyła tylko do imprezowania. Ale najwyraźniej osoby zamieszkujące dookoła nie chcą tego zauważyć. Wspólnota nie chce przedłużyć koncesji na alkohol, która ma wygasnąć w kwietniu. O szczegółach można przeczytać tutaj: "Zamykają legendarny klub".
Chłodna wykonała ukłon, teraz za to zapłaci
Nie mamy jak ratować klubów. Władze miasta mają związane ręce.
Jest w tym dużo racji, bo na ulicy Chłodnej znajduje się jedna z największych - dosłownie i w przenośni - agencji towarzyskich. O czym wiedzą nawet uczniowie pobliskiego zespołu szkół. Niestety, chociaż Chłodna 25 wykonała na przestrzeni ostatnich lat ogromny ukłon w stronę mieszkańców, to ci pozostają niewrażliwi na argumenty.
Cisza nocna? W prawie tego nie ma
- Problem jest gigantyczny. Mieszkańcy sobie nie życzą i koniec. Natomiast my, jako urząd miasta, uważamy, że knajpy i kluby muszą funkcjonować - mówi nam Antoni Pawlak, rzecznik gdańskiego ratusza. Podobnie jak w Warszawie, tak i w Gdańsku wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe zabijają kluby poprzez brak pozwolenia na przedłużenie alkoholowej koncesji.
Wymiotujący ludzie, śmieci, krzyki, lumpanina, załatwianie potrzeb fizjologicznych i agresja do wczesnych godzin rannych także w środku tygodnia. Niech ci abderyci wyniosą się już tam gdzie ich miejsce, czyli do oddalonych od mieszkań parków na Powiślu! CZYTAJ WIĘCEJ
Jedno, jedyne miasto bez stresu
Wrocław - tam nikomu imprezy nie przeszkadzają. - Nie musimy rozwiązywać tego problemu, bo go nie mamy - mówi nam Paweł Czuma z wrocławskiego urzędu miasta. - Są zgłoszenia o naruszaniu porządku, ale nie ma masowych akcji przeciwko klubom czy knajpom - podkreśla rzecznik.
Może więc nadszedł najwyższy czas, by inni mieszkańcy też zaakceptowali fakt, że wielkie miasta po prostu żyją - także nocą.


