
– Mój syn nie spadł z krzesła. Zginął, ponieważ pomylono go z kimś innym – mówił na konwencji prezydenckiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej Maciej Stachowiak, ojciec Igora Stachowiaka, który zmarł po brutalnym przesłuchaniu na komisariacie we Wrocławiu.
REKLAMA
– Mój syn stracił rzecz najważniejszą. Stracił życie. A my wraz z nim również straciliśmy wszystko. Większość z tych 4 lat spędziłem na sali sądowej i prokuraturze. Wcześniej prowadziłem firmę. Dzisiaj nie mam już na to siły – przyznawał Maciej Stachowiak w Warszawie.
Ojciec Igora Stachowiaka ujawnił, co słyszał na swój temat po śmierci syna od 2016 roku. – W ciągu czterech lat usłyszałem o sobie, że jestem bandytą, a moja rodzina jest patologiczna. Te plotki miały mnie zniszczyć. Ale ja nie zamierzam się poddać – zapewnił.
Stachowiak nie ukrywał, że jego rodzina po śmierci syna przeżyła traumę. Powiedział, że tylko dzięki wolnym sądom i mediom udało się doprowadzić do ukarania funkcjonariuszy winnych śmierci Igora.
Wstrząsający materiał
Materiał o śmierci Igora Stachowiaka, wraz z nagraniami z paralizatora, dokumentującymi ostatnie chwile zatrzymanego 25-latka, ukazał się w TVN rok po jego śmierci. Do tego momentu wszyscy policjanci zamieszani w sprawę dalej pracowali jako mundurowi. Dopiero po emisji "Superwizjera" funkcjonariusz, który użył paralizatora, został zwolniony ze służby ze względu na... "dobro policji i jej wizerunek".W ubiegłym roku sąd uznał czterech policjantów za winnych m.in. przekroczenia uprawnień, niezgodnego z zasadami użycia paralizatora i torturowania 25-letniego Igora.
