Pani Anna zjawiła się w szpitalu w Krotoszynie z objawami wskazującymi na koronawirusa. Miała
trudności z oddychaniem, kaszel i silny ból mięśni. Wcześniej odbyła podroż do Włoch oraz do Kalifornii. Internista zdecydował jednak, żeby skierować ją na izbę przyjęć, a nie do szpitala zakaźnego. Kobieta trafiła do izolatki i przeprowadzono u niej badania pod kątem grypy. Przez cały czas próbowano też zorganizować dla niej miejsce w szpitalu zakaźnym - żadna placówka jednak nie chciała jej przyjąć. Na wynik testu czekała 88 godzin.