Maciej Stuhr poprowadził galę Orły 2020 i pokusił się o kilka politycznych gestów. Nie brakowało nawiązań do afery Mariana Banasia czy zachowania sędziego Macieja Nawackiego.
Maciej Stuhr lubi komentować polityczne wydarzenia i punktować władzę PiS. Tym razem wykorzystał okazję w Teatrze Polskim w Warszawie, gdzie w poniedziałek 2 marca prowadził ceremonię rozdania nagród Polskiej Akademii Filmowej. Już na początek Orłów 2020 Stuhr wybrał mocny akcent.
– Mam do was pytanie bez żadnego trybu - zaczął aktor, co było nawiązaniem do słynnego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie. – Wiecie z kogo chciałbym zażartować. Tam za kotarką się boją. Producent się boi, wóz transmisyjny się boi, nawet Maja Komorowska w pierwszym rzędzie się boi. Nawet ja się boję, co powiem. Mam jedną propozycję: przestańmy się bać – kontynuował.
Później Stuhr postanowił... spełnić swoje marzenie. Aktor podarł kartkę ze scenariuszem, nawiązując do gestu sędziego Macieja Nawackiego, który podarł propozycję uchwał przekazaną przez sędziów.
Jeszcze ciekawszy był fragment wypowiedzi Stuhra odnośnie afery Mariana Banasia. – Teatr Polski działa jak kamienice w Krakowie. Jest na godziny – żartował.
Dodajmy, że ostatnio Stuhr dosłownie rozpalił polski internet za sprawą nagrania, które opublikował na Facebooku. Aktor naśmiewał się z gestu Joanny Lichockiej. Posłanka PiS pokazała w Sejmie środkowy palec, co większość Polaków odebrała jednoznacznie jako wulgarny gest.
Parlamentarzystka broniła się później, że w tym geście nie było nic obraźliwego. Nagranie Stuhra z wymownym podsumowaniem tego zamieszania dotarło do 10 mln odbiorców.