Biedni i bogaci, ignoranci i smakosze, wielbiciele hamburgerów i sushi - nieważne jacy jesteśmy i co lubimy jeść, wszyscy zachłysnęliśmy się w ostatnich latach zagraniczną kuchnią. W zalewie egzotycznych restauracji i potraw z dalekich krajów zapomnieliśmy o podstawowym dla tradycyjnej polskiej kuchni warzywie - ziemniaku.
Dlaczego ziemniak popadł w niełaskę? - To dziedzictwo PRL, kiedy kartofle traktowano w polskiej kuchni jako “zapychacz”, służący tylko temu, by najeść się w imię zasady “dużo i tanio” - mówi w rozmowie z naTemat.pl Robert Makłowicz. Trudno się więc dziwić, że ostatnio chętniej sięgamy po liczne kulinarne alternatywy z zagranicy. Tym bardziej, że kartofle jako wyjątkowo stary składnik naszej narodowej diety mogły się już po prostu Polakom znudzić.
Ziemniak a sprawa polska
Historia ziemniaka w Polsce zaczyna się w XVI wieku, wkrótce po sprowadzeniu tego warzywa z Ameryki Południowej na kontynent europejski. Początkowo był on rośliną ozdobną, jednak Polacy wkrótce odkryli jego kulinarne walory. W artykule na portalu histmag.org przeczytać możemy, że o ziemniakach pisał nawet w swoim “Opisie obyczajów za panowania Augusta II” Jędrzej Kitowicz.
Polacy szybko rozkochali się “ziemnych jabłkach” i już w XIX wieku ziemniak był podstawą wyżywienia szerokich mas, zwłaszcza w warstwach uboższych. Z biegiem czasu nasza kuchnia wykształciła wiele wyszukanych potraw opartych na ziemniaku: - Cepeliny, pyzy warszawskie, wywodzący się z kuchni żydowskiej kugel, czy w końcu placki ziemniaczane - wylicza Robert Makłowicz.
Kolejny, poza PRL-owską kulinarną siermięgą, cios polskiemu upodobaniu do ziemniaków zadała globalizacja. Gdy po 1989 roku do naszego kraju szerokim strumieniem napłynęły kulinarne mody z całego świata, pośród hamburgerów, pizzy, kebabów, przysmaków z Indii, Wietnamu, Chin i Japonii, zatraciliśmy nieco pamięć o tradycyjnej polskie kuchni, w tym o potrawach z ziemniaków. Dziś tylko popularność frytek nawiązuje jeszcze nieco do naszego dawnego, kartoflanego gustu.
Tymczasem trzeba pamiętać, że w produkcji ziemniaków wciąż jesteśmy potęgą. Tegoroczne dane wskazują, że wytwarzając 8765960 ton ziemniaków rocznie, plasujemy się na 7 miejscu w świecie. Tym bardziej dziwi, że w naszym jadłospisie kartofle poszły w odstawkę. Jak przeczytać można na stronie Stowarzyszenia Polski Ziemniak, roczne spożycie tego warzywa na głowę Polaka spadło między 1990 a 2009 rokiem ze 148 kg do jedynie 118 kg.
Źle polskiemu ziemniakowi przysłużyło się też przekonanie, że jest to warzywo niezdrowe i tuczące. Tymczasem, jak przekonuje na stronie tokfm.pl Kamil Sakałus, “Przecież z każdej tabeli kalorycznej można wyczytać, że ziemniak ma mniej kalorii niż promowany i przedstawiany jako zdrowy ryż, który przypływa do Polski z drugiego końca świata. Ja do importu produktów niewystępujących w Polsce nic nie mam. Nie podoba mi się jednak szukanie substytutów na siłę i udowadnianie, że polskie warzywo jest be.” - mówi Sakałus.
Czy ziemniak powróci?
Trudno powiedzieć, czy złe czasy dla polskich ziemniaków szybko się skończą. Pewnym sygnałem świadczącym o zmianie sytuacji jest fakt, że powstają lokale gastronomiczne specjalizujące się w serwowaniu właśnie ziemniaka, jak choćby reklamujące się w internecie toruńska “Kartoflarnia” czy warszawski “Ziemniak w garniturze”. W stołecznym światku kulinarnym popularne są też belgijskie frytkarnie przy Polnej czy Przeskok. Robert Makłowicz podkreśla jednak, że ważniejsze od tego, ile ziemniaków jemy, jest to, jak je jemy. - Musimy stawiać na jakość, chociażby poprzez rozróżnianie różnych odmian i odpowiednie ich przyrządzanie. Nawiązujmy też do naszych tradycji kulinarnych związanych z tym warzywem. Ziemniak to wspaniała roślina, więc traktujmy go z szacunkiem - kończy Makłowicz.
“Jabłka zaś ziemne, czyli ziemniaki, a po teraźniejszemu kartofle, bądź świeże, bądź stare w jednej utrzymując się porze, równą też apetytowi sprawują satysfakcję.”
Julian Ursyn Niemcewicz
„Wyznać należy, że po Chrzcie Świętym kartofle są największym dobrodziejstwem ludziom użyczonym przez nieba – więcej Ameryce winniśmy za nie wdzięczności niż za kruszce złota i srebra, totalne chciwości narzędzia”