"Będzie O WIELE gorzej niż w Lombardii". Lekarka ze Śląska do bólu szczerze o walce z epidemią
redakcja naTemat
12 marca 2020, 09:51·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 12 marca 2020, 09:51
"Gwarantuję Wam, że chorych w Polsce jest więcej, po prostu ich nie diagnozujemy" – pisze na Facebooku lekarka z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku. To, co ujawnia, zaszokowało wiele osób. Nic dziwnego, że opublikowany w środę wieczorem list rozchodzi się w internecie błyskawicznie.
Reklama.
O tym, że w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rybniku brakuje niezbędnego sprzętu, już wcześniej informował rzecznik placówki. Teraz jedna z lekarek tego szpitala ujawnia, jak dramatyczna sytuacja panuje na oddziałach. Wyjaśnia przy tym, dlaczego jej zdaniem w Polsce jak dotąd zdiagnozowano kilkadziesiąt przypadków koronawirusa. Zaledwie kilkadziesiąt.
Przyznała, że w jej szpitalu nie diagnozuje się koronawirusa, bo po prostu nie ma testów. Mało tego – placówka nie posiada ani jednego zestawu potrzebnego do pobrania badań w kierunku wirusa. I to pomimo tego, że wiadomo, iż wśród mieszkańców Rybnika stwierdzono wirusa z Chin (aż pięcioro leży w szpitalu w Raciborzu – przyp. red.), a przed szpitalem stoi specjalny namiot, do którego mają się zgłaszać osoby z podejrzeniem koronawirusa.
"Nie myślcie, że mamy lepszą odporność niż Niemcy, Francuzi, Włosi… Nie! Oni badają swoich obywateli" – stwierdza lekarka. Jej zdaniem polskie władze doskonale zdają sobie sprawę ze stanu przygotowań systemu ochrony zdrowia.
Lekarka chwali zatem rząd za decyzję o zamknięciu szkół i przedszkoli. Jej zdaniem to jedyna możliwość, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Apeluje przy tym, aby naprawdę potraktować sytuację poważnie i nie wychodzić bez potrzeby tam, gdzie są skupiska ludzi.
Poniżej publikujemy pełną treść listu lekarki ze szpitala w Rybniku.
UWAGA!
Będzie długo, ale myślę że od tego zależy przyszłość nasza i naszych bliskich, jakkolwiek poważnie to brzmi.
Jak wiecie, jestem lekarzem, który pracuje w dużym szpitalu, w Szpitalu Wojewódzkim. Może nie mam 30-stu lat doświadczenia w zawodzie, ale zdążyłam już doświadczyć realiów polskiej "służby zdrowia" (jak chętnie niektórzy nas nazywają).
Koronawirus – na chwilę obecną mamy 31 POTWIERDZONYCH przypadków w Polsce (dane z środy wieczorem, w czwartek rano było już 44 – przyp. red.). Pacjenci są w różnym stanie – począwszy od dobrego stanu, który wymaga tylko obserwacji, po pacjentów z niewydolnością oddechową wymagających respiratora.
Gwarantuję Wam, że chorych w Polsce jest więcej, po prostu ich nie diagnozujemy. Dlaczego? Bo nie mamy testów. W moim szpitalu ustawiono namiot, ogłoszono, że tam będą mogli udać się ludzie podejrzani o koronawirusa. W dniu wczorajszym nie było ANI JEDNEGO ZESTAWU do pobrania badań w kierunku wirusa. Powtarzam ANI JEDNEGO!!!
W chwili obecnej, WHO zmieniła status naszego kraju na tzw. local transmission. Co to oznacza w praktyce? Nie jest dla nas argumentem to, że nie wróciłeś właśnie z Włoch, Chin itd. Nie jest dla nas argumentem to, że Twój syn/mąż/dziadek/kochanek wrócił z tych krajów. Jesteśmy uznani za kraj, w którym wirus JEST.
W mojej opinii w RYBNIKU jest tym bardziej (5 potwierdzonych przypadków wśród Rybniczan). Macie objawy, możecie mieć tego wirusa. Czy go macie? Nie powiem Wam, bo nie mamy testów by Was wszystkich przebadać. Nie myślcie, że mamy lepszą odporność niż Niemcy, Francuzi, Włosi… Nie! Oni badają swoich obywateli. Wg dzisiejszych danych w Polsce przeprowadza się do tej pory 43 testy/milion mieszkańców. W Izraelu 401/milion, we Włoszech obecnie jest to 826 testy/milion mieszkańców. Dziś GIS zapowiada, że zwiększy liczbę testów, którymi będziemy mogli dysponować i będziemy mogli badać więcej osób.
Kolejnym problemem jest to, że naprawdę nie mamy wystarczającej ilości kombinezonów, masek, gogli, rękawiczek itd. Nikt nie przeprowadził nam szkolenia, jak ten kombinezon zdjąć, a to jest najbardziej ryzykowne i najłatwiej się wtedy zakazić personelowi medycznemu. Każą nam badać pacjentów, a nie jesteśmy zabezpieczeni. Tym samym możemy zarażać innych. Pamiętajcie, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy mogą być również objęci kwarantanną. Jeśli już na samym początku zamkną nas na 2 tygodnie, kto będzie Was ratował w przyszłym tygodniu lub za 10 dni? Szpital wstrzymał przyjęcia planowe – brakuje sprzętu jednorazowego…
Rząd i lokalni rządzący zapewniają, że mamy wystarczającą ilość respiratorów, że jesteśmy wydolni, że jesteśmy przygotowani i damy radę. Nie jesteśmy i nie damy! Chyba że pracuję w innej rzeczywistości. Do tej pory, na niejednym dyżurze spędzałam całe noce dzwoniąc po WSZYSTKICH OiTach (oddziały intensywnej terapii – przyp. red.) nie tylko na Śląsku, ale również poza jego granicami by znaleźć JEDNO miejsce dla pacjenta zaintubowanego, na respiratorze (pożyczonym), by tam móc go leczyć. Zamawiałam już transport takich pacjentów do Kielc, Kędzierzyna-Koźla itd., bo nigdzie nie było dla niego miejsca. Nie uwierzę, że nagle wszyscy pacjenci OiTów wyzdrowieli, zostali wypisani ze szpitali i nasze OiTy czekają na ofiary koronawirusa.
We Włoszech już rozpoczyna się ocena szans, kogo podłączyć do respiratora, bo ma jeszcze szanse na wyzdrowienie, a komu pozwolić umrzeć, bo sprzętu nie ma. Jeśli wirus u nas się rozszaleje, taka sytuacja wystąpi o wiele szybciej niż tam. Nikt z Was nie chciałby podejmować takich decyzji, każdy z Was chciałby, byśmy ratowali Waszych rodziców, dziadków, Wasze rodzeństwa.
Co możemy zrobić?
Nasz rząd bardzo dobrze wie, że jeśli sytuacja się rozwinie, nie opanujemy tego wszystkiego i będzie O WIELE gorzej niż w Lombardii. Nie mamy szans by to opanować. ALE! Możemy spróbować nie dopuścić do tego, by wirus się tak rozprzestrzenił.
Rząd podjął BARDZO MĄDRE decyzje. Zamknięto szkoły, uczelnie, muzea, kina, odwołano imprezy masowe. Ale to nic nie da, jeżeli sami będziemy lekkomyślnie podchodzić do tych nakazów. Często słyszę jako lekarz, że ktoś „APELUJE DO MOJEGO SUMIENIA”. Dzisiaj JA APELUJĘ DO WASZYCH SUMIEŃ:
1) Siedź na dupie w domu w te dni, nie wychodź, nie zwołuj wielkich imprez, nie chodź do klubów i dyskotek, jeśli są jeszcze otwarte. Nie wybieraj się na zakupy do galerii handlowych, NIE CHODŹ NA MSZE DO KOŚCIOŁA (tak! Mówię to ja, śpiewająca psalmy na Waszych ślubach). Chcesz mieć nowe ciuchy – zamów online, albo zaoszczędź i za miesiąc kupisz sobie więcej na nowy sezon.
2) Możesz pracować zdalnie – to tak pracuj! Ja w chwili obecnej marzę o takiej opcji – nie ma szans bym mogła o tym myśleć. Doceń więc tą opcję i wykorzystuj! Możesz wziąć urlop – weź i spędź czas z rodziną. Dobra, może zarobimy w tym miesiącu mniej. Ale lepiej zarobić trochę mniej dziś, niż starać się o rentę za kilka miesięcy.
3) Należy Ci się opieka na dziecko które nie chodzi do szkoły – KORZYSTAJ! Siedź z nim w domu, wyśpij się za wszystkie czasy, pograjcie w planszówki. Nie wypuszczaj dzieci w te dni na zajęcia sportowe by pobawiło się drużynowo!
4) Masz jakiekolwiek objawy infekcji – idź na L4 (możesz w chwili obecnej dostać je elektronicznie, zadzwoń do swojego POZ i uzyskaj szczegóły, nie musisz iść tam osobiście i zarażać wszystkich wokoło).
5) Brakuje Ci leków przyjmowanych przewlekle – powiadom telefonicznie swojego lekarza, po tą są e-recepty w takiej chwili.
6) To że czujesz się dobrze, masz 20-40 lat i uważasz, że możesz iść w weekend na balety w miasto, świadczy tylko o tym jak bardzo jesteś GŁUPI – może nie umrzesz z powodu niewydolności oddechowej w przebiegu koronawirusa, ale możesz go sprzedać innym, schorowanym, starszym, pacjentom onkologicznym, z niedoborem odporności… albo po prostu się okaże, że wcale taki odporny nie jesteś i jednak się przekręcisz.
7) NIE KŁAMCIE LEKARZOM/PIELĘGNIARKOM/RATOWNIKOM/ SANEPIDowi itd. że nie byliście za granicą, że nikt z bliskich tam nie był, jeśli prawda jest inna – to na waszych sumieniach będą zgony osób które zarazicie. Mówcie prawdę, obserwujcie się i w razie czego DZWOŃCIE do Oddz.Zakaźnych i SANEPIDów (numery dwa posty niżej).
8) Jeśli macie infekcje które można leczyć w domu, to tam je leczcie. Pokazałam Wam że większość szpitali NIE MA NARZĘDZI do diagnostyki i leczenia tego wirusa. Nie każde przeziębienie to koronawirus, większość infekcji górnych dróg oddechowych można wyleczyć cytryną, czosnkiem, miodem, leżeniem w łóżku, paracetamolem, fervexami itd.
9) Kwarantanna, L4, nadzór epidemiologiczny nie jest wakacjami, czasem na odwiedziny, na zabawy w większym gronie. To czas, kiedy swoim zachowaniem możecie uratować czyjeś życie. To czas, w którym możecie zadecydować o losie Waszych najbliższych. Nie życzę nikomu poczucia winy, że przez Wasze pójście na siłownię, do klubu, na mszę – Wasza mama umrze z powodu choroby, którą przynieśliście do domu. A pamiętajcie, że za złamanie warunków kwarantanny grozi kara w wysokości 5 tys. złotych
Nie chcę siać paniki, próbuję Wam uzmysłowić, że tylko od nas samych zależy teraz jak się sytuacja potoczy, bo naprawdę na „SŁUŻBĘ ZDROWIA” na wielką skalę w tym przypadku nie ma w tym państwie co liczyć. Mówię to jako czynny pracownik, który widzi co się dzieje. Nie chcę by ktoś z Was mi współczuł z powodu tego co się dzieje, nie chcę słyszeć „sama sobie wybrałaś”. Nie! Nie o tym mowa. Chodzi mi o to, byśmy WSZYSCY RAZEM wzięli odpowiedzialność za ludzi dokoła przez te kilkanaście najbliższych dni.
SIEDŹ NA DUPIE W DOMU, bo inni by chcieli, a nie mogą!
P.S Wszystkim życzliwym donosicielom którzy chcą powiadomić szanowną dyrekcję szpitala, że znowu "sram do swojego gniazda" odpowiadam: Spoko! Już mnie tam znają. Mówię co myślę! Zawsze. Im też!
Nasz rząd bardzo dobrze wie, że jeśli sytuacja się rozwinie, nie opanujemy tego wszystkiego i będzie O WIELE gorzej niż w Lombardii. Nie mamy szans by to opanować. ALE! Możemy spróbować nie dopuścić do tego, by wirus się tak rozprzestrzenił.