Epidemia potrwa do wiosny kolejnego roku, a wirusem może zakazić się nawet 80 proc. populacji, co wiązało by się ze śmiercią 300-500 tysięcy ludzi – takie są wnioski z tajnego raportu brytyjskiego rządu. Dotarł do niego dziennik "The Guardian".
Zgodnie z dokumentem Public Health England (PHE) dla wyższych urzędników NHS w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy koronawirusem może zarazić się czterech na pięciu Brytyjczyków. Aż piętnaście procent z nich, czyli prawie osiem milionów ludzi, może wymagać pobytu w szpitalu.
Epidemia ma być najgroźniejsza na przełomie kwietnia i maja. Latem sytuacja ma się uspokoić, ale wirus prawdopodobnie ponownie uderzy z dużą siłą jesienią. Co jednak istotne, choć latem ma być lepiej, wirus nie zniknie.
Najgorzej wyglądają jednak szacunki dotyczące śmiertelności. Twórcy raportu są przekonani, że wirus może dotknąć nawet 80 proc. Brytyjczyków. To z kolei oznacza 50 milionów chorych i przy jednoprocentowej śmiertelności taki scenariusz oznaczałby 500 tysięcy zgonów.
W raporcie podkreśla się także potrzebę opóźnienia szczytu zachorowań. W ten sposób służba zdrowia ma zdążyć się przygotować i powstawać szczepionka.
Sytuacja w Wielkiej Brytanii na ten moment rozwija się źle. W kraju jest już niemal 1500 chorych, ponadto odnotowano 35 przypadków śmiertelnych. Dwa dni temu w Wielkiej Brytanii urodził się noworodek, który jest zakażony. Media informowały, że to najmłodszy chory na świecie.