Rząd w mediach deklaruje dowiezienie sprzętu i materiałów ochronnych, obiecuje pomoc, ale dyrektorzy szpitali mówią "sprawdzam". Tym razem zrobili to szefowie placówek w Krakowie i Częstochowie. Sytuacja obu szpitali jest dramatyczna. Brakuje środków do dezynfekcji i ochrony osobistej lekarzy.
– Tak możemy pracować tylko do dzisiejszego wieczora. Dwoimy się i troimy, żeby zdobyć maski chirurgiczne, aby móc zabezpieczyć personel – powiedział RMF FM dyrektor szpitala imienia Stefana Żeromskiego w Krakowie Jerzy Friediger. Dodał, że poinformował już wojewodę, jak ubogie są ostatnie dostawy z Agencji Rezerw Materiałowych.
Szpital apeluje o pomoc do rządu i wszystkich możliwych dostawców pakietów ochronnych. To właśnie w krakowskiej placówce leży jedyny w Małopolsce pacjent zakażony koronawirusem. Wydaje się jednak, że sytuacja poważniejsza jest w Częstochowie. Tam dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie zwrócił się o pomoc już nie do władz, a do mieszkańców.
W mediach społecznościowych krąży pismo opatrzone szpitalnym logo i podpisem dyrektora Zbigniewa Bajkowskiego, w którym prosi on wszystkich o "wsparcie w zakresie zaopatrzenia w niezbędny sprzęt, a w szczególności środki ochrony indywidualnej oraz środki do dezynfekcji" – czytamy w dokumencie.
Autentyczność pisma potwierdziła lokalna "Gazeta Wyborcza". Dyrektor szpitala uspokaja jednak, że na razie sprzętu jest pod dostatkiem, ale placówka już chce zapobiegawczo zgromadzić go więcej na wypadek wybuchu epidemii w mieście.
– Jeśli jednak faktycznie zdarzy się epidemia, zabraknie go wszystkim. Szukamy więc potrzebnego zaopatrzenia gdzie się da, na wypadek drastycznego pogorszenia sytuacji – mówi dyrektor Bajkowski.
W Łomży też jest tragicznie
W weekend media obiegł wywiad z Bernadetą Krynicką, byłą posłanką PiS, a obecnie jedną z szefowych Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, która bez owijania w bawełnę ujawniła, jak źle na epidemię przygotowana jest Polska na przykładzie jej szpitala.
– Jesteśmy tak nieprzygotowani, że to głowa mała. Nie ma warunków, nie ma śluz, nie ma izolatek, wentylacji z podciśnieniem. [...]Ten szpital się nie podźwignie. Zakładamy, że ta sytuacja będzie trwała kilka miesięcy. Potem nie zbierzemy ekipy, by ten szpital pociągnąć. Mieszkańcy Łomży pozostaną bez opieki – zdradziła Krynicka.