Do Czech dotarł już specjalny transport z Chin w związku z pandemią koronawirusa. Nasi sąsiedzi dostali miliony maseczek, odzież ochronną oraz testy na obecność SARS-CoV-2. Wydali na to łącznie około pół miliarda polskich złotych.
Samoloty z środkami ochrony osobistej – maseczkami, filtrami, odzieżą ochronną, okularami oraz testami na obecność koronawirusa, lądowały w Pardubicach i w Pradze. W stolicy Czech pojawiła się maszyna China Eastern z transportem 7 milionów maseczek.
Z kolei w Pardubicach wylądował ukraiński Rusłan AN-124 ze 106 tonami ładunku. Sprzęt został załadowany do przygotowanych specjalnie ciężarówek i ma zostać rozwieziony po kraju.
Już kilka dni temu pojawiły się informacje, że Czesi otworzą powietrzny most, by samoloty z niezbędna pomocą mogły wylądować. Pojawiły się sugestie, że czeski rząd działa o wiele bardziej skutecznie, niż władze w Polsce. Jako przykład podawano błyskawiczną decyzję dotyczącą sprowadzenia z Chin podstawowych materiałów do walki z pandemią, a przede wszystkim testów do wykrywania wirusa.
Warto zaznaczyć, że już w nocy z 18 na 19 marca do Czech dotarło 150 tys. szybkich testów zakupionych w Chinach. W ostatnich dniach rząd w Pradze jeszcze bardziej zdecydowanie ruszył na zakupy.
W Czechach obowiązuje obecnie zakaz wjazdu do kraju dla obywateli państw o "podwyższonym stopniu ryzyka". Aktualny pozostaje też zakaz wyjazdu z Czech do krajów ryzyka, szczególnie do Austrii i Niemiec.
Anulowane zostały międzynarodowe połączenia. Czeskie linie kolejowe przestały działać na trasach międzynarodowych. Do kraju można wjechać wyłącznie samochodem. Policja sprawdza też, czy osoby objęte kwarantanną rzeczywiście się jej poddają i pozostają w domach.