Biblioteka znajduje się w zabytkowym budynku na warszawskim Żoliborzu. Nad drzwiami drewniany krzyżyk, w środku obowiązkowa cisza i paprotki. Gliniane aniołki, spinacze w kubkach, ciasto na zapleczu. I naprawdę dużo regałów uginających się pod ciężarem książek.
Budynek został wybudowany w 1952 roku i mieści się na zielonym Żoliborzu, sąsiadując z Teatrem Komedia. Robotnicy remontują elewację. Gdy pytam kierownika placówki, Benedykta Rutkowskiego, co tam się dzieje wzrusza ramionami. – Może jak pan się spyta to panu powiedzą. Co chwila coś tu robią, wielka tajemnica – odpowiada.
W bibliotece jest około 34 tysięcy książek i 96 tysięcy wypożyczeń rocznie. – Nie odnotowaliśmy ani spadku czytelników, ani wypożyczeń – mówi kierownik. – Ludzie zapisują się do nas cały czas, mamy czytelników, którzy przychodzą praktycznie codziennie sprawdzić, co nowego – zaznacza.
Na czym polega ciągłe zainteresowanie czytelników tak, zdawałoby się, archaicznym miejscem jak miejska biblioteka? Rutkowski wskazuje na specyfikę dzielnicy. – Tutaj zawsze dobrze rozwijała się spółdzielczość, tutaj mieszka warszawska inteligencja. Mieszkańcy znają się na literaturze – mówi. – Przychodzą dziadkowie opiekujący się wnuczkami, którzy przebywając w atmosferze ciszy, spokoju i książek też uczą się szacunku dla literatury – dodaje.
Co się czyta? – Praktycznie wszystko. Mamy wielkie zbiory, a wśród nich perełki z przedwojnia czy pozycje z autografami Wiktora Suworowa i Korczaka, które ciągle są w wypożyczeniu – mówi Benedykt Rutkowski.
Kierownik ubolewa nad jakością dzisiejszego druku i dotacji, które ciągle są obniżane. – Jeszcze kilka lat temu mogłem zamawiać ponad dwa razy więcej książek niż dziś, a książki były w twardych, porządnych oprawach – komentuje. Przez obniżenie funduszy liczba osób pracujących w niej musiała się skurczyć do jedynie trzech. Na pytanie w jaki sposób są w stanie pracować przy tak małym personelu w największej bibliotece w dzielnicy Rutkowski wzdycha. – Jakoś trzeba.
Czytelnia książek i prasy
Dobrze trafiłem, bo kierowniczka czytelni miała urodziny. Na zapleczu były ciasta i cukierki Wedla. Beata Dadan znalazła jednak chwilę na oprowadzenie po swoich włościach. – Czytelnia naukowa działa od 2001 roku – zaczęła zdecydowanym krokiem prowadząc przed siebie. – Posiadamy salę internetową, gdzie odbywają się kursy komputerowe dla seniorów, kurs języka angielskiego – opowiada. – Mamy spory dział audiobooków, gdzie można znaleźć klasykę filmową, opery oraz klasykę literatury pięknej, polskiej i obcej – mówi kierowniczka Dadan.
W przedsionku czytelni znajduje się wystawa poświęcona Solidarności. – Organizujemy różne wystawy, wcześniej wisiała u nas „Polska w Europie” – tłumaczy. – Wypożyczamy je z różnych stołecznych muzeów oraz IPN-u.
W samej czytelni jest darmowe WIFI, kilkadziesiąt miejsc siedzących oraz podstawowe dzienniki i magazyny. – Kiedyś organizowaliśmy także dużo wykładów dla licealistów promujących książki i czytelnictwo w ogóle, na które zapraszaliśmy wykładowców akademickich – mówi kierowniczka czytelni. – Niestety środki są coraz mniejsze, budżet się obniża – puentuje smutno.
Dookoła budynku, w którym mieści się biblioteka, znajduje się Park Żołnierzy "Żywiciela". Żołnierze obwodu "Żywiciel" dzielnie walczyli w Powstaniu Warszawskim, nie składając broni i dając radę wytrwać do końca walk 30 września. Czy biblioteka przeżyje zawieruchy wojenne budżetu przeznaczanego na kulturę, zmniejszanego z roku na rok? Pracownicy nie składają broni.
Biblioteka na warszawskim Żoliborzu jest największym tego typu ośrodkiem w tej części stolicy, a nie jest w najlepszym stanie i nie stać jej często na wszystkie ważne wydawnictwa ukazujące się na rynku. – Wiem dobrze jak to wygląda, ale skoro taka sytuacja jest w stolicy to co z innymi częściami kraju? – pyta retorycznie kierownik Rutkowski.
Korzystacie z bibliotek publicznych? Uważacie, że warto w nie inwestować pieniądze z budżetu? Jakie jest [Wasze zdanie] o stanie tych placówek?