Obrazy, które docierają z Madrytu, zaczynają przypominać sytuację we włoskim Bergamo. Ludzie leżą na podłodze w szpitalu, poczekalnie są przepełnione, słychać jak chorzy kaszlą. Zakłady pogrzebowe nie przyjmują zmarłych. Do wywożenia zwłok zaangażowano wojsko. Każdego dnia umiera tu około 150 osób, a urzędnicy boją się, że zakazić może się nawet 80 proc. mieszkańców stolicy. To najbardziej dotknięty koronawirusem region Hiszpanii.
Wszyscy byliśmy wstrząśnięci zdjęciami trumien, które z Bergamo wywoziło wojsko. I tych, które leżały całymi rzędami w kościołach, bo nikt nie był w stanie na bieżąco organizować pogrzebów, choć krematoria pracowały 24 godziny na dobę.
Dziś sytuacja w tym mieście we włoskiej Lombardii wcale nie jest lepsza. Ale coraz bardziej wstrząsające doniesienia napływają z regionu stolicy Hiszpanii.
Ostatnie o żołnierzach, którzy pomagając walczyć z koronawirusem w domach opieki znaleźli wielu starszych, samotnych ludzi. Niektórzy już nie żyli. Ich ciała znajdowały się w łóżkach.
"W ciągu tygodnia w Madrycie zmarło 1200 osób. Normalnie umiera 2000 w ciągu miesiąca", "Módlcie się za Madryt" – reaguje internet.
Najwięcej ofiar w Madrycie
Hiszpania jest drugim po Włoszech krajem Europy z największą liczbą ofiar koronawirusa. Na dzień 24 marca zanotowano blisko 40 tys. przypadków zakażenia COVID-19 oraz prawie 2700 zgonów – w ciągu ostatniej doby zmarło 514 osób.
Niemal 60 procent wszystkich zgonów to Madryt. Zmarło już ponad 1200 osób, niemal 11 tys. jest zakażonych, z czego – jak podają media - ponad 10 proc. stanowią medycy. Dziennik "El Pais" wyliczył w czasie weekendu, że w Madrycie kolejne zakażone osoby umierają co sześć minut. Według innych źródeł - około 150 osób umiera każdego dnia.
Kilka dni temu Isabel Diaz Ayuso, prezydent Wspólnoty Madrytu, ostrzegała, że COVID-19 może zakazić się 8 na 10 mieszkańców stołecznego regionu. Czyli aż 80 procent. Większość, według prognoz, miałaby przechodzić łagodne objawy.
To właśnie ten dziennik przygotował wykres, który szybko rozchodzi się w internecie. Wynika z niego, że z takim wzrostem zachorowań jak obecnie, region Madrytu może "przeskoczyć" Lombardię. Na ile jest wiarygodny? Dziś trudno przewidzieć cokolwiek. Ale dane na ten moment przerażają. I nie tylko one.
Tymczasowa kostnica na lodowisku
Od wtorku 24 marca miejski zakład pogrzebowy w Madrycie nie odbiera ciał. Nie ma środków zabezpieczających przed koronawirusem, nie może zajmować się pochówkiem. Władze miasta poinformowały, że z tego powodu 14 cmentarzy wstrzyma przyjmowanie ciał.. Burmistrz miasta apeluje do Ministerstwa Zdrowia o pomoc, o maski i inne środki dla pracowników firm pogrzebowych.
Tymczasową kostnicę przygotowano na lodowisku w Palacio de Hielo, jednym z centrów handlowych, gdzie jeszcze niedawno czas spędzały całe rodziny. Lodowisko ma 1800 metrów kwadratowych.
Dramatyczna sytuacja panuje w szpitalach. To zdjęcia ze szpitala Severo Ochoa de Leganes. Jak twierdzi gazeta "El Mundo", już w sobotę nie przyjmowano pacjentów, nie ma miejsc. Na nagraniu widać chorych, którzy leżą na podłodze.
"Sytuacja jest dramatyczna. Na oddziale intensywnej terapii jest trzy razy więcej pacjentów niż zakładają możliwości oddziału. Ludzie siedzą na plastikowych krzesłach przez ponad 30 godzin" – opowiadał Javier Garcia z głównego związku zawodowego pracowników.
W innych szpitalach cały czas również dramatycznie brakuje łóżek. Na tymczasowy szpital polowy przerobiono centrum kongresowo-wystawiennicze IFEMA w Madrycie.
Ma mieć ponad 5 tys. łóżek. Dopiero zaczyna działać.
Ale jednocześnie 24 marca jeden z madryckich szpitali opuścił pierwszy pacjent, który wyzdrowiał. Radość była ogromna. Z taką nadzieją, brawami, żegnali go medycy.