To najważniejsza premiera smartfona w tym roku. Oto Huawei P40 Pro, mistrz fotografii mobilnej
Michał Mańkowski
26 marca 2020, 15:04·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 marca 2020, 15:04
Poznaliśmy się przypadkiem, ale związaliśmy na długo. Korzystam ze smartfonów Huawei od wielu lat. Zacząłem z modelem P8, a potem już poszło... Jakimś cudem Huawei stał się jedyną marką, której byłem hard userem. I właśnie dlatego naprawdę z dużą ciekawością czekam na coroczne premiery kolejnych flagowców chińskiego producenta. Także tegorocznego P40 Pro, które właśnie debiutuje na całym świecie.
Reklama.
Ta premiera jest nietypowa z wielu względów. Przede wszystkim dlatego, że miała odbyć się w Paryżu na wielkim evencie, jak rok temu przy okazji (już) poprzednika: P30 Pro. Tak się jednak nie stało, bo koronawirus pokrzyżował plany wielu branż, także tej technologicznej. Telefon jednak został zrobiony i trzeba go pokazać światu, dlatego też premierę zorganizowano online z transmisją, którą można było śledzić sprzed swojego komputera.
Debiut serii P40 jest podzielony na dwa etapy. Od jakiegoś czasu na rynku jest dostępna wersja P40 Lite, która zaskakuje i aparatem, i niską ceną. Swoją drogą, czytelnicy naTemat mieli możliwość wygrania tych smartfonów, tutaj możecie zobaczyć, jak przebiega konkurs.
Prawdziwą gratką jest jednak wersja "grubsza", czyli Huawei P40 Pro. Tutaj mały disclaimer dotyczący nazwy modeli. Gdy parę lat temu zaczynałem od wersji P8, kolejne było P9 i P10. Jednak potem – wbrew pozorom – nie było serii kolejno od P11 do P40. Przeskoczono do P20, P30 i teraz do "wieku średniego", czyli 40-tki.
Drugi powód, dla którego nie tylko ja, ale i cały technologiczny świat czeka na ten model z nieukrywaną ciekawością, jest fakt, że tym razem P40 będzie dostępny z autorskim oprogramowaniem Huawei Mobile Services (HMS), czyli witamy w świecie bez ekosystemu Google, który tak dobrze znacie z poprzednich modeli. Dla jasności: mimo to P40 Pro wykorzystuje oprogramowanie EMUI 10.1, które bazuje na Androidzie.
Ale zacznijmy od tego, z czym przede wszystkim kojarzy się Huawei. U mnie, a podejrzewam, że nie tylko, pierwsze skojarzenie jest jedno: fotografia. Huawei od początku stawiał wyraźnie na jakość mobilnej fotografii, wprowadzając ją na zupełnie nowy poziom. Aparaty projektowane przy współpracy z legendarną firmą Leica były tak zaawansowane technologicznie, że w codziennym życiu posiadanie "normalnych" aparatów stawało pod znakiem zapytania.
Już P30 Pro pozamiatał pod tym względem w dniu premiery wyprzedzając konkurencję jakością i m.in. możliwościami robienia zdjęć w nocy i 50-krotnym zoomem.
A jak to wygląda w P40 Pro? Jeszcze bardziej imponująco. Na papierze specyfikacja jest po prostu jeszcze "bardziej" – pod każdym względem. Aparat fotograficzny o nazwie Ultra Vision Leica ma rozdzielczość 50 megapikseli, która jest wręcz absurdalna, gdy przypomnę sobie, jakimi "super aparatami" kiedyś w dzieciństwie robiło się zdjęcia. Dodatkowo zamontowano w nim rekordowej wielkości sensor, który rejestruje jeszcze więcej światła. To największa innowacja w tym modelu.
No dobra, ale co to właściwie daje? Dzięki temu zdjęcia czy wideo mają jeszcze wyższą jakość i liczbę detali. Docenimy to głównie w miejscach słabo oświetlonych, gdzie warunki do robienia zdjęć są umiarkowane.
Za robienie oszałamiających zdjęć odpowiada system aż czterech obiektywów: główny (rozdzielczość 50 MP), ultraszerokokątny Cine Camera (40 MP), obiektywu do pomiaru przestrzeni kadru oraz teleobiektywu peryskopowego SuperSensing Zoom (12 MP).
Ja osobiście lubię ten szerokokątny, który pozwala uchwycić na zdjęciu dużo więcej z zupełnie innej perspektywy. Z kolei teleobiektyw to coś, co nie może nie zrobić wrażenia. 50-krotne przybliżenie widoku z daleka za każdym razem daje efekt "wow". W praktyce jednak tak duży zoom przydaje się głównie jako taki gadżet. Realnie najlepiej używa się 5-krotnego zoomu optycznego, który pozwala zrobić bardzo dobre zdjęcia z odległości.
Równolegle będzie dostępny także model P40 Pro+, gdzie będzie dostępny 10-krotny zoom optyczny i aż 100-krotny zoom cyfrowy.
Fani selfie też nie będą zawiedzeni. Czeka na nich przedni aparat o rozdzielczości 32 megapikseli wraz z obiektywem IR do wykrywania głębi. Generalnie cały proces fotografowania jest na wielu etapach wspierany sztuczną inteligencją, która dba na wiele sposobów o to, by nasze zdjęcia były najlepszej jakości np. redukując szumy, minimalizując drgania ręki czy wykrywając, co jest fotografowane i dostosowując automatycznie najlepsze ustawienia.
W razie czego istnieje także możliwość zrobienia zdjęcia bez dotykania telefonu, P40 Pro wykrywa gesty i pstryka zdjęcia.
Automatyczne wykrywanie najlepszego ujęcia (na podstawie postawy i mimiki) podczas serii zdjęć to coś, co już dobrze znamy. Tutaj nazywa się to Golden Snap. Interesującą opcją jest natomiast usuwanie niechcianych obiektów z dalszego planu. Smartfon zapisuje w pamięci widok na 1,7 sekundy przed i po wykonaniu zdjęcia, następnie je porównuje i w razie potrzeby może wybrać to, gdy ktoś na ulicy nie wszedł nam w tło zdjęcia.
Całość tych technologicznych gadżetów spina w całość procesor Kirin 990 5G. Jeśli nic Wam to nie mówi, nie przejmujcie się. Wystarczy, żebyście wiedzieli, że to najpotężniejszy procesor, jaki do tej pory wyprodukował Huawei.
No dobra, technikalia technikalami, ale skupmy się na tym, co widać na pierwszy rzut oka, czyli samym telefonie. Ku mojemu zaskoczeniu, rozmiarowo jest prawie identyczny jak poprzednik. Design jest dokładnie taki jak lubię: minimalistyczny, a główną rolę gra potężny aparat z tyłu. Ekran P40 Pro ma przekątną 6,58'' i jest w pełni bezramkowy, rozciągnięty w każdą stronę. Dwa frontowe aparaty są ym razem umieszczone w lewym rogu, a nie jak do tej pory na samym środku.
Zupełnie inaczej rozmieszczono też czytnik linii papilarnych, który ma działać jeszcze sprawniej. Teraz jest nieco wyżej, bliżej środka ekranu, a nie na dole. Trzeba nieco przyzwyczaić się do tego ustawienia.
Na ekranem kryje się bateria o pojemności 4200 mAh, która wystarczy na 1,5-2 dni normalnego użytkowania. Dla mnie jednak dużo większe znaczenie ma tempo ładowania, dzięki technologii SuperCharge telefony ładują się naprawdę w ekspresowym tempie przez co w praktyce poziom baterii spada na drugi plan.
Właśnie rusza polska przedsprzedaż, która potrwa do 13 kwietnia. Ceny P40 Pro zaczynają się od 4299 zł (P40 2999 zł). Dodatkowo w tym okresie za 1 zł można dostać smartwatch Huawei Watch GT2, a także nawet 1000 zł bonusu za zwrot starego telefonu. Tymczasem ja idę przekonać się, czy życie bez Google ma sens, bo o jakość zdjęć jestem więcej niż spokojny.