
Wysiadłem, trzymając w jednej ręce otwarty laptop, w drugiej torbę, w zębach kluczyki od samochodu. Podszedłem do drzwi i głową nacisnąłem dzwonek. Żona odebrała laptop, rzuciłem torbę w kąt i wróciłem zamknąć samochód. Wszedłem do pokoju i nie rozbierając się, przywitałem się z córkami. Pocałowałem żonę i natychmiast zalogowałem się do komputera.
Czytaj także: Pracowała w korporacji, była rzecznikiem Tuska, ale zawsze chciała czytać książki. Historia Agnieszki Liszki
"Trzeba znaleźć wentyl bezpieczeństwa. Mnie wytchnienie dał triathlon. Kilkugodzinna jazda rowerem dawała mi azyl, odcinała od tysięcy bodźców. Uciekałem od wszystkiego: pracy, znajomych, przyjaciół, rodziny" – wspomina Grass.
"Kiedy zacząłem trenować bez wytchnienia, chcąc jeszcze przed czterdziestką osiągnąć to, co można, zacząłem porządkować swoje życie, efektywniej zarządzać czasem. Okazało się, że jest go wystarczająco dużo na obowiązki rodzinne, zawodowe i trenowanie".
Łukasz Grass każdemu radzi to samo. "Albo zmienisz swoje życie, albo – tak jak bohaterowie sztuki teatralnej "Sprzedawcy gumek" Hanocha Levina – nawet na cmentarzu będziesz śnił o niespełnionych marzeniach" – pisze.