To miasto już określane jest przez media jako ekwadorskie Wuhan. Aż 70 proc. zakażeń koronawirusem w całym kraju zanotowano właśnie tutaj. Służby w ponad 2-milionowym mieście nie dają już jednak rady. Media i internauci alarmują, że ciała leżą tu na ulicach od wielu dni. Zdjęcie z Guayaquil są wstrząsające.
Guayaquil to drugie największe miasto Ekwadoru. Liczy 2,2 mln mieszkańców i właśnie tam zanotowano najwięcej zakażeń koronawirusem w całym kraju. Oficjalnie w Ekwadorze potwierdzono 3368 przypadków i 145 ofiar śmiertelnych.
Ale patrząc na zdjęcia, nagrania i relacje, które stamtąd docierają w ostatnich dniach, nie sposób uwierzyć, by te dane odzwierciedlały rzeczywistość.
"Co się dzieje z systemem zdrowia publicznego w tym kraju? Nikt nie odbiera ciał zmarłych z domów. Zwłoki są zostawiane na chodnikach i pod szpitalami. Nikt nie chce ich wziąć" – pisała kilka dni temu na Twitterze Cynthia Viteri, burmistrz Guayaquil. Apelowała, by rząd coś zrobił, by zabrano ciała.
"Dziesiątki ciał...Na szpitalnych korytarzach, na ulicach, wszędzie. Horror w Ekwadorze. Nie ma miejsc w szpitalach, brakuje karetek, które zabrałyby ciała" – piszą internauci. "Prosimy o pomoc" – proszą.
Jeden z dziennikarzy podczas relacji na żywo popłakał się na wizji.
"Czekamy od pięciu dni", "Jesteśmy zmęczeni wydzwanianiem na numer alarmowy, każą nam jedynie czekać" – to relacje osób, z którymi kontaktował się Reuters.
Z reportażu "Guardiana" : "Reynaldo Barrezueta zmarł trzy dni temu w swoim domu i trumna z jego ciałem wciąż stoi na podłodze w salonie. Syn błaga, by ją zabrano, ale bezskutecznie".
Tak na zdjęciach i nagraniach sytuacja wygląda w Guayaquil.