Od kilku lat jesteśmy zapewniani, że Polska to potęga, ale słowa wicepremiera Jarosława Gowina nie pozostawiają złudzeń. W obecnej sytuacji rząd nie wprowadzi stanu klęski żywiołowej z prostego powodu: nie chce wypłacać odszkodowań firmom, które upadają z powodu epidemii koronawirusa.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Dziennikarze TVN24 dotarli do nagrań z telekonferencji z prezydentami miast zrzeszonych w Związku Miast Polskich. Brał w niej udział m.in. Jarosław Gowin. Wicepremier oznajmił, że stan klęski żywiołowej prawdopodobnie nie będzie wprowadzony z innego powodu niż wybory prezydenckie. Tym Gowin się stanowczo sprzeciwia.
Minister nauki uważa, że w ciągu najbliższych dni powinna zapaść decyzja, że "wybory 10 maja są po prostu niemożliwe". – Jest bardzo duże ryzyko, że epidemia albo będzie trwała w nieco słabszej postaci, albo powróci jesienią – przyznał.
Jarosław Gowin, że "postulowane przez Związek wprowadzenie stanu klęski żywiołowej jest dyskusyjne, ponieważ niesie za sobą poważne konsekwencje finansowe". Na stronie miasta.pl czytamy, że wicepremier powołując się na analizy ekspertów i naukowców, stwierdził, że szczyt epidemii może przypaść w maju i czerwcu, a jesienią możliwy jest jej nawrót.
Dlatego rząd nie chce wprowadzić stanu klęski, tylko pojedyncze zakazy, bo musiałby wypłacać pieniądze firmom przez długi czas. Istniejąca już ustawa dawałoby przedsiębiorcom prawo do ubieganie się o odszkodowania o wiele wyższe, niż zakłada tarcza antykryzysowa - uważają eksperci przepytani przez TVN24. Np. w związku z ograniczeniem działalności gospodarczej.
– Być może polski budżet stać jest na to przez jeden, dwa, może trzy miesiące. Ale na pewno nie dłużej – stwierdził Gowin. – Dlatego trzeba myśleć o rozwiązaniach bardziej złożonych niż samo wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Chociaż niewątpliwie takie wprowadzenie jest punktem wyjścia - przyznał.