Czyżby szykował się kolejny zwrot ws. głosowania nad zmianami w kodeksie wyborczym? Wszystko na to wskazuje. W mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie zrobione posła PiS Andrzeja Kryja, który stwierdził, że nie mógł zagłosować i zgłosił to marszałek Sejmu. Jedna z liderek opozycji ma jednak inne wytłumaczenie sytuacji posła.
"No. Niesamowity zwrot akcji. PiS chce reasumpcji głosowania. Ze skrinu ewidentnie wynika, że nie zagłosował. Przypomnę, że posłowie opozycji od wielu dni, także dzisiaj zgłaszają, że system nie działa i ich głosy są źle liczone. Do tej pory nie było reakcji – napisała na Twitterze Dominika Długosz. Dziennikarka odniosła się w ten sposób do zdjęcia opublikowanego przez jej kolegę po fachu. Dziennikarz dostał je od posła PiS Andrzeja Kryja tuż po przegranym przez partię głosowaniu nad wprowadzeniem zmian do kodeksu wyborczego.
Marszałek Sejmu do tej pory nie zwracała uwagi na błędy podczas głosowań, które zgłaszali posłowie opozycji. Na ogół ich obiekcje puszczała mimo uszu, chyba że chodziło o przegraną jej partii.
Tak było przy wyborze nowych sędziów do KRS. Elżbieta Witek anulowała głosowanie, kiedy dostała informację, że PiS je przegra. Wykorzystała wtedy fakt, że posłowie opozycji zgłaszali problemy z kartami do głosowania. Po przerwie marszałek zarządziła ponowne głosowanie, które tym razem PiS wygrał. W przypadku poniedziałkowego posiedzenia Sejmu zapowiada się powtórka z rozrywki.
"Kulisy Sejmu: pani marszałek ogłosiła przerwę do jutra do 15.00, ale teraz na tablicach wyświetlają, że przerwa do dziś do 15:00. Najwyraźniej ktoś z partii już 'naprostował' drugą osobę w państwie. Nic dziwnego, że w takim stylu powstają źle przygotowane rozwiązania gospodarcze" – wyjawił w mediach społecznościowych polityk Konfederacji Krzysztof Bosak. Wychodzi więc na to, że nastąpiła zmiana planów i zarządzona przez Elżbietę Witek przerwa do wtorku do godz. 15:00 została... przyspieszona.
Ponowne zarządzenie glosowania byłoby dość szokujące w świetle pojawiających się faktów na temat posła Kryja. Wychodzi na to, że polityk PiS po prostu... spóźnił się na głosowanie, dlatego nie mógł oddać swojego głosu.