
W nowym projekcie rządu PiS na temat koronawirusa znajduje się możliwość masowego zwalniania urzędników. Pomysłodawcy argumentują, że celem jest to, by pracownicy służby cywilnej "uczestniczyli w kosztach kryzysu". Regulacja objęłaby 120 tysięcy osób.
REKLAMA
Po przegłosowaniu projekt rządu Mateusza Morawieckiego pozwoli na zwalnianie urzędników z pracy za pomocą rozporządzenia. Na razie jednak nie wiadomo czy takie rozwiązanie zostanie zastosowane oraz których urzędów miałoby dotyczyć. Konkrety miałyby być wskazane w poszczególnych rozporządzeniach rządu. Jak uzasadniają autorzy projektu, chodzi o solidarne ponoszenie kosztów kryzysu wywołanego przez epidemię koronawirusa.
Grupą szczególnie narażoną na utratę pracy mają być ci urzędnicy, którzy mogą odejść na emeryturę. Chronione za to miałyby być osoby, które samodzielnie wychowują dzieci lub ludzie z niepełnosprawnościami, a także pracownicy, którzy posiadają unikalne umiejętności niezbędne do prawidłowego funkcjonowania urzędu.
W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" pomysł zwalniania urzędników skrytykowała prof. Jolanta Itrich-Drabarek, była członkini Rady Służby Cywilnej z Uniwersytetu Warszawskiego. – To mi wygląda na nieskoordynowaną próbę gaszenia pożaru. Rząd postanowił ścigać się z przedsiębiorcami na to, kto więcej ludzi zwolni – powiedziała ekspertka.
Jak pisaliśmy w naTemat, porady prawne dla osób tracących pracę świadczy społecznie na Facebooku Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. – Wracamy do XIX–wiecznego kapitalizmu. Jedyna znacząca różnica polega na tym, że nie jest legalna praca dzieci – powiedziała w wywiadzie. Podpowiada w nim pracownikom jak nie popełnić najczęstszych błędów.
źródło: Dziennik Gazeta Prawna
