
To zresztą nurtuje wielu Polaków, którzy poddali się dobrowolnej kwarantannie i od tygodni siedzą w domach. Chętnie wyszliby na spacer czy krótką przebieżkę wokół bloku, ale obawiają się, czy aby nie zostaną ukarani mandatem za złamanie epidemiologicznego zakazu (w wysokości od 500 zł do nawet do 30 tys. zł).
Prawnik: wyjście na zewnątrz niezbędną potrzebą
– Absolutnie nie rozumiem prześladowania ludzi i dawania mandatów za to, że biegają czy jeżdżą na rowerach – mówił na antenie TVN24 profesor Krzysztof Simon, szef oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.Resort zdrowia: ograniczyć do minimum
Rzecznik prasowy ministra zdrowia poskreśla, że aktywność sportowa powinna być ograniczona do minimum.Przemieszczać się można jedynie w grupie do dwóch osób – jedynie rodziny są wyjęte spod tego ograniczenia i mogą poruszać się w większych grupach, należy jednak zachować minimalną odległość 2 metrów między pieszymi. Z obowiązku utrzymania właściwej odległości od drugiej osoby zwolnieni są opiekunowie dzieci lub osób niepełnosprawnych.
KGP: jazda na rowerze czy biegi – to nie są czynności niezbędne
O to samo pytamy Komendę Główną Policji. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, zaznacza, że należy pamiętać o intencji, jaka kryje się za wprowadzanymi obostrzeniami.Chodzi o przerwanie transmisji koronawirusa i maksymalne ograniczanie wszelkich kontaktów. Rozporządzenie mówi o zaspokojeniu niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego. Nie da się precyzyjnie opisać każdego jednego przypadku, każdej jednej życiowej sytuacji.