
Reklama.
W Warszawie rozpoczęły się obchody 10 rocznicy katastrofy smoleńskiej. Rano przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego pojawili się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy zastanawiali się, jak będzie wyglądała ta uroczystość ze względu na wprowadzone restrykcje przez szalejącą w kraju pandemię koronawirusa.
Okazało się jednak, że władza ma immunitet na podporządkowywanie się zasadom. Pod pomnikiem zjawiło się kilkunastu polityków, co już naruszyło zakaz zgromadzeń publicznych. Mało tego, Jarosław Kaczyński i jego "świta" nie starali się nawet zachowywać od siebie nakazanego 2-metrowego dystansu, o którym dzień wcześniej przypominał obywatelom premier Mateusz Morawiecki.
Dodajmy jeszcze, że zgodnie z rządowymi nakazami choćby w pogrzebach może uczestniczyć maksymalnie... pięć osób.
Nic dziwnego, że w sieci szybko zaroiło się od zdjęć z uroczystości i komentarzy zdenerwowanych Polaków. "Halo, GIS, policja, obywatel Kaczyński i jego świta łamią zasady kwarantanny i obostrzenia rządu. Czy zrobicie coś z tym nielegalnym zgromadzeniem, czy tylko zwykłych ludzi macie odwagę gnębić mandatami?" – czytamy w komentarzach.
Komentujący zwrócili także uwagę na to, że nikt ze zgromadzonych nie miał na sobie maseczki ochronnej oraz rękawiczek. W ocenie policji zgromadzenie polityków PiS nie było naruszeniem zakazów epidemicznych, ponieważ... nie było zgromadzeniem publicznym. Uczestniczące w obchodach osoby wykonywały po prostu swoje obowiązki.
Czytaj także: Niebywały wywiad Kaczyńskiego na 10 kwietnia. Zupełnie pominął 95 ofiar katastrofy smoleńskiej