Radioaktywna chmura znad Czarnobyla po pożarze lasu to mit.
Radioaktywna chmura znad Czarnobyla po pożarze lasu to mit. Fot. naTemat.pl

W dobie koronawirusa w sieci pojawia się mnóstwo nieprawdziwych historii i ekspertyz. Jedna z nich dotyczy radioaktywnej chmury, która powstała w trakcie pożaru lasów w zamkniętej strefie wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Miałaby ona zagrażać mieszkańcom Ukrainy i Polski. Polskie agencje zaprzeczają istnieniu takiego zjawiska.

REKLAMA
Informacja, a raczej plotka, na temat radioaktywnej chmury znad Czarnobyla od jakiegoś czasu egzystuje w sieci. Wokół niej zaczęły powstawać inne, coraz to nowe teorie spiskowe i rewelacje. Niektóre z nich wydają się nawet z pozoru prawdziwe. W końcu trudno część z nich zweryfikować, gdy jest się "uwięzionym" w samoizolacji z powodu pandemii koronawirusa.
Więc kiedy z paru źródeł padło stwierdzenie, że "chmura promieniotwórcza" przemieszcza się nad Polskę i zagraża życiu jej obywateli, wielu Polaków w nie uwierzyło i zaczęło udostępniać je dalej. Sprawa urosła do takich rozmiarów, że musiało interweniować Ministerstwo Klimatu oraz Państwowa Agencja Atomistyki.
"Sytuacja radiacyjna na terenie Polski pozostaje w normie. Ministerstwo Klimatu zaprzecza pojawiającym się w przestrzeni publicznej nieprawdziwym informacjom w tym zakresie" – podał resort. Podobne stanowisko wydała Agencja Atomistyki.
Prawdziwe w tym wszystkim jest jedynie to, że rzeczywiście wokół czarnobylskiej elektrowni płoną lasy. Państwowa Służba Ratunkowa Ukrainy poinformowała, że wciąż walczy z pożarami, lecz sytuacja jest pod kontrolą.
Zdjęcia lotnicze 30-kilometrowej strefy wykluczenia wokół elektrowni pokazały spaloną, poczerniałą ziemię i zwęglone pnie wciąż tlących się drzew. Służby ratunkowe przekazały także, iż poziomy promieniowania w strefie wykluczenia nie zmieniły się, a te w odległym o ponad 100 kilometrów Kijowie "nie przekroczyły naturalnego poziomu tła”.