
"Jest nas ponad 750 tysięcy, nasze życie narażone jest na niebezpieczeństwo", "Prosimy o pomoc!" – piszą na Twitterze. Apelują do międzynarodowych organizacji, w postach oznaczają WHO, UNESCO, UNICEF. Twierdzą, że mają około 18 lat, chodzą do szkół średnich w Egipcie. Jak kraj, do którego wyjeżdża tylu turystów z Polski, radzi sobie z pandemią?
REKLAMA
Co roku w czerwcu młodzi Egipcjanie mają egzaminy, które przypominają polskie matury. To egzamin ogólnonarodowy, który jest zwieńczeniem średniej edukacji. Nazywa się Thanaweya Amma, każdego roku zdaje go ok. 600 tysięcy uczniów w wieku 17-18 lat.
I zgodnie z harmonogramem mają go zdawać również w tym roku. W czerwcu, podobnie jak polscy maturzyści. Tyle że tu w mediach społecznościowych aż zawrzało.
Egzaminy w Egipcie bez opóźnień
"Minister edukacji planuje masakrę", "Nasze życie jest ważniejsze, nie możemy mieć egzaminów w czasie pandemii!", "Zmuszają nas do egzaminów w czasie pandemii, prosimy!" – czytam kolejne wpisy na Twitterze. Albo: "Pomóżcie nam, nikt nas nie słucha! Oni narażają nasze życie!".Widać, że część kont jest nowa, mają po kilku obserwujących. Trudno też ocenić ich wiarygodność. Ale takich wpisów jest dużo. I podobno są wysoko w egipskich trendach.
Niektóre mają oznaczone organizacje międzynarodowe, ale też zagraniczne media, również prezydenta Egiptu. Ich autorzy piszą, że martwią się o swoje rodziny. Są wściekli, bo inne egzaminy, na uniwersytetach, zostały w tym semestrze odwołane.
A w ich przypadku minister edukacji już wysłał wskazówki do dyrektorów wszystkich szkół, by zaczęli przygotowania. Egzaminy mają być bez opóźnień, ale z zachowaniem środków bezpieczeństwa. Do jednej sali będzie mogło wejść tylko 14 uczniów.
Ile przypadków koronawirusa w Egipcie
Do egzaminów są jeszcze prawie miesiące. Czy sytuacja może się zmienić? Egipt ma najwięcej potwierdzonych przypadków koronawirusa w Afryce.Czytaj także: Oni już głodują". Mało się o nich mówi, a tam może być katastrofa. Tak Afryka walczy z COVID-19
Do 21 kwietnia zanotowano ich ponad 3,3 tys. oraz 250 zgonów. Do walki z koronawirusem przygotowano m.in. 22 szpitale wojskowe i 27 laboratoriów, szykowane są inne placówki.
Egipt znajduje się na trzecim miejscu na kontynencie pod względem liczby przeprowadzonych testów. Wykonano ich 25 tys. Najwięcej było w RPA (ponad 83 tys.) i Ghanie (ponad 44 tys.) Co ciekawe, władze Egiptu postanowiły wysłać pomoc do USA. Dostawa miała dotrzeć we wtorek. A w niej – według nieoficjalnych doniesień – miały być m.in antybiotyki i maseczki.
Wcześniej Egipt wspomógł Wielką Brytanię i Włochy, a w marcu Chiny.
Ale taka pomoc zrodziła pytania, czy sam ma tyle środków zabezpieczających, by rozdawać innym.
Wpadł na pomysł obowiązkowych darowizn
Egipt liczy 100 milionów mieszkańców, ocenia się, że jedna trzecia żyje w biedzie. Tu również zamknięto szkoły i uniwersytety, a także – do 23 kwietnia – wszystkie restauracje, bary, centra handlowe i inne sklepy. 24 marca wprowadzoną godzinę policyjną w nocy.Na początku kwietnia jeden z parlamentarzystów wpadł na pomysł, by wszyscy obywatele zrzucili się na ogólnonarodowy fundusz walki z koronawirusem. W praktyce miałoby to wyglądać tak, że darowizny byłyby obowiązkowe.
Ci, którzy zarabiają ponad 5 tys. egipskich funtów, mieliby przekazać na fundusz 5 proc. swoich dochodów, a potem odpowiednio – 10 tys. funtów – 10 proc., 15 tys. – 15 proc., 20 tys. – 20 proc.
Bahaa Abu Shaqqa, szef parlamentarnej komisji ds. legislacyjnych i konstytucyjnych, miał zgłosić taki projekt, ale propozycja wywołała olbrzymie kontrowersje i wściekłość.
Straty turystyki w Egipcie
Jak podaje serwis Al-Monitor, dziennikarz Mohamed Fathi nazwał ją prowokacyjną formą opodatkowania i w nagraniu wideo wezwał deputowanego, by przestał proponować takie ustawy.Efekt był taki, że przewodniczący parlamentu zaapelował do deputowanych, by na fundusz przekazali swoje trzymiesięczne premie. Jak podaje Al-Monitor, był odzew. Parlamentarzyści tak wsparli fundusz, że uzbierało się ponad milion dolarów.
Jak wszędzie, sytuacja jest trudna. Cała turystyka leży. Hotele w kurortach są puste. W mediach społecznościowych przypominają o atrakcjach, które w normalnych warunkach czekałyby na setki tysiące turystów. Albo wręcz zachęcają do rezerwacji.
Jak oceniają eksperci, egipska turystka w miesiąc straciła miliard dolarów. "Nad Morzem Czerwonym zamknięte są hotele, restauracje, bazary, kafejki. Ponad 200 tys. pracowników straciło pracę" – podaje "Egypt Independent".
Teraz egipskie Ministerstwo Turystyki oferuje wirtualne podróże po historycznych miejscach. Udostępniło kilka miejsc, w tym grobowiec liczący 5 tys. lat.
W międzyczasie w Gizie odbyło się wielkie czyszczenie i dezynfekowanie piramid.
Tylko nowa iluminacja na piramidach przypomina, by zostać w domu.
