
Jestem po prostu staroświecki. Wiesz, na przykład do tej pory znałem tylko słowo "prenumerata", a niedawno dowiedziałem się, że są też jakieś subskrybcje internetowe. A więc, w ramach nadganiania pewnych zaległości i łączenia starego z nowym, zachęcam: prenumeruj mój kanał na YouTube (śmiech).
Jednak pomiędzy owymi światami rozpięty jest pewien most: miłość do tradycji łemkowskich, słyszalną już na początku "Chrustu".
Myślę o tym, że nawet jeżeli człowiek utraci pewną naturalną równowagę, świat może mu o niej przypomnieć. Pamiętam, że jeszcze niedawno narzekałem na zbyt szalone tempo życia. "Ech, zbyt mało śpię, za dużo pracuję, jestem przemęczony, marzy mi się długie lenistwo". No i co? Znienacka pojawiła się pandemia, sprawiając, że zaczęliśmy tęsknić za wcześniejszym pędem. A więc be careful what you wish for (śmiech).
Zdecydowanie łatwiej. Zacznijmy od owych słuchaczy: część z nich – ta, która od lat najdokładniej analizuje moją twórczość – zapewne nie jest zaskoczona pewnymi wyznaniami z "Chrustu".
Pani Gacek to jedna z osób, które zniknęły z anteny "Trójki" wskutek rozmaitych zawirowań politycznych. Powiedz, na ile interesujesz się polityką właśnie, a na ile jesteś raczej odrealnionym poetą, który odcina się od spraw tak przyziemnych?
Zacznijmy od Ani. W poniedziałki zawsze słuchaliśmy jej "Aksamitu", teraz słuchamy jej w podziemiu, jak Ania nazywa swój podcast. Wspominałem, jak cudownie jest słyszeć moje utwory np. u Marka Niedźwieckiego, tak więc bardzo bardzo mi żal, że w Trójce nie usłyszę ich również u Ani. Ale w podziemiu już leciał jeden, "Tańczmy".
Naprawdę rozumiem, że wiele branż jest w fatalnej sytuacji i że cały świat nie kręci się wokół artystów. Jednak pamiętajmy, że muzyka to wspaniały, naprawdę skuteczny lek na serce i głowę, pozwalający ludziom lepiej znosić niełatwe chwile.