
Poniższy artykuł jest częścią cyklu "Świat po pandemii". To akcja zainicjowana przez Sebastiana Kulczyka i jego platformę mentoringową Incredible Inspirations, w której wspólnie publikujemy 21 tekstów wyjaśniających, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość i "nowa normalność" po kwarantannie i koronawirusie. Czytaj więcej
Te państwa lepiej poradzą sobie z kryzysem
Zostańmy przy przykładzie 500 plus, na które według danych Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej do 31 października 2019 roku wydano z budżetu państwa 87,4 mld zł. W 2016 roku było to 17,6 mld zł, w 2017 r. – ok. 23 mld zł, a w 2018 roku - 24,5 mld zł. Od 1 lipca 2019 roku w programie nastąpiła rewolucja i zniesiono limity dochodowe, dlatego każdy rodzic mógł się starać o pomoc od państwa dla swojego dziecka, które nie ukończyło 18. roku życia.Przykład idzie z Zachodu
Jeśli spojrzeć na to pod takim kątem, to Polska przecież od lat boryka się z problemem niedofinansowanego sektora publicznego, a w szczególności ze zbyt niskimi nakładami na służbę zdrowia. Podczas ostatniego strajku lekarzy rezydentów obecny obóz władzy zgodził się na kompromisowe zwiększenie wydatków na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB do 2024 roku, chociaż medycy domagali się większego zaangażowania.Oszczędzanie popłaca
Warto także spojrzeć na inny aspekt związany z naszym zachodnim sąsiadem, a mianowicie na oszczędzanie. W Polsce ostatnie lata prosperity gospodarczej i zwiększenie ściągalności podatków znacząco wpłynęły na wzrost wpływów z PIT, CIT i VAT.Czy kryzys będzie dla nas kubłem zimnej wody?
Dlatego coraz silniej wybrzmiewają głosy ekonomistów i zwykłych obywateli, którzy nawołują do likwidacji niektórych dodatków socjalnych, m.in. 500 plus, bo ich kontynuacja jest nieopłacalna. Tylko czy Polacy rzeczywiście przejrzą w końcu na oczy? Czy dojdą do wniosku, że rozdawnictwo nie popłaca i trzeba z niektórych rzeczy zrezygnować?Likwidacja 500 plus? Nigdy w życiu!
Istnieje jedynie niewielki odsetek racjonalnych wyborców, którzy dobrze zdają sobie sprawę z tego, że rząd nie tylko wydawał bieżące dochody i w związku z tym nie był w stanie nic odłożyć, ale dodatkowo wydrenował przez ostatnie lata wszystkie dostępne "poduszki finansowe". Zdaniem Lewickiej, głos tych, którzy nawołują do wydatkowej wstrzemięźliwości, to głos wołającego na puszczy.Zbiorowa odpowiedzialność pomoże w kryzysie?
Polacy są jednak po raz kolejny zjednoczeni w kryzysie pandemicznym. Wydaje się, że wspólna walka z koronawirusem zbliżyła nas podobnie jak po śmierci papieża Jana Pawła II czy po katastrofie smoleńskiej. Ale, czy ta jedność mogłaby wpłynąć na zmianę w świadomości Polaków i pozwoliła im zrezygnować z przywilejów socjalnych w imię wyższego dobra?***