21 prezydentów i burmistrzów nadmorskich miejscowości spotkało się online i ustaliło szczegóły. List wysłali w czwartek 23 kwietnia. Został zaadresowany do wicepremier Jadwigi Emilewicz, minister rozwoju. Samorządowcy domagają się działań, ale proszą też o pilny dialog z rządem. "Branża turystyczna stanęła na krawędzi bankructwa" – piszą.
Ten list brzmi jak akt rozpaczy. "Jeśli obecna sytuacja zamrożenia tej części gospodarki będzie się przedłużać, to wiele naszych miast i wsi podzieli los gmin popegeerowskich z lat 90. Bieda zajrzy w oczy olbrzymiej rzeszy drobnych polskich przedsiębiorców i pracowników najemnych" – piszą prezydenci i burmistrzowie z Ustki, Kołobrzegu, Sopotu, Łeby, Władysławowa, Helu...
Podpisało się pod nim 21 samorządowców.
Wideokonferencję w tej sprawie zorganizował Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. "Wzięło w niej udział siedemnastu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, ale pod naszym apelem podpisali się już kolejni włodarze. Główny wniosek jest klarowny: Musimy poznać, kiedy i na jakich warunkach nastąpi odmrażanie branży turystycznej, która wskutek epidemii przestała funkcjonować" – czytamy jego słowa.
Włodarze ostrzegają, że w niektórych miejscowościach bezrobocie może sięgnąć 50 proc.
"Czekamy na szybkie decyzje, kiedy będą otwierane hotele, ośrodki wczasowe, pensjonaty i domy gościnne? I pod jakimi warunkami? Kiedy ruszą restauracje, kawiarnie? Do uratowania tegorocznego sezonu wakacyjnego potrzeba tylko tyle i aż tyle. Liczymy na realne i rzeczowe działania rządu. Czas nagli" – wzywają.
Kurorty chciałyby poznać termin
– Wszyscy mamy świadomość, że weekend majowy absolutnie nie wchodzi w grę. To się nie uda. Ale chodzi o przedstawienie jakiejś perspektywy czasowej, żeby można było przygotować się na przyjęcie gości. W tej chwili wszystkie nasze obiekty są gotowe. Również te, które działają sezonowo są praktycznie przygotowane do sezonu. Porządkujemy miasto, parki, robimy nowe nasadzenia. Ustka jest absolutnie gotowa na przyjęcie gości – mówi naTemat Eliza Mordal, rzeczniczka Urzędu Miasta w Ustce.
Dlatego kurorty chciałyby wiedzieć, kiedy mogłoby to nastąpić. Początkowo, jak opowiada, lokalna branża wykorzystywała ten okres na zaległe remonty. Teraz po prostu czekają na termin.
– Mapa drogowa mówi, że hotele zostaną uruchomione w drugim etapie, ale nie mówi o tym, kiedy ten drugi etap ma szansę nastąpić. Może się okazać, że hotele będą musiały spełniać jakieś warunki, np. jeśli chodzi o liczbę gości, czy wyżywienie. Jeśli poznają termin, będą mogły się do tego przygotować – podkreśla.
Oczekują od rządu mapy drogowej
Nadmorskie miejscowości, jak wszystkie inne świecą dziś pustkami. Ale tu ludzie często żyją tylko z turystów. A sezon jest krótki.
– Dla wielu z tych miejscowości turystyka jest właściwie jedyną gałęzią gospodarki. Ustka jest uzdrowiskiem, więc działalność produkcyjna na jej terenie, jest zabroniona. Wielu naszych mieszkańców, nawet jeśli nie pracuje bezpośrednio w turystyce, to pracuje w branżach, które są z nią powiązane. Istotne są informacje, kiedy. A po drugie, na jakich zasadach – mówi Eliza Mordal.
Samorządowcy apelują do rządu: "Oczekujemy przedstawienia przez rząd w najbliższym terminie konkretnej mapy drogowej restartu nadmorskiej turystyki. Decyzji tej nie można zostawiać na ostatnią chwilę, bo przedsiębiorcy muszą wiedzieć, jakie są perspektywy".
W Łebie wszystko przygotowane
– Jeśli chodzi o łebian na pewno ten list został przyjęty z nadzieją, że coś dzieje się w tej sprawie. Wiadomo, że majówka się nie odbędzie. A ruch turystyczny powinien zaczynać się właśnie wtedy. Dlatego najważniejsze jest podanie terminu otwarcia hoteli i innych miejsc noclegowych. W Łebie wszystko jest przygotowane. W wielu hotelach odbywały się dezynfekcje. Wszyscy mają nadzieję, że chociaż w połowie uda się uratować sezon – mówi naTemat Marta Jarosińska z Centrum Informacji Turystycznej w Łebie.
Hotele, pensjonaty, kwatery prywatne, cały czas nie mogą przyjmować gości. – Telefony umilkły na początku marca. Turyści nie dzwonią. Tak naprawdę dziś powinnam mieć już ruch turystyczny, a nie ma nic. Nie wiemy, co będzie dalej. Czekamy na kolejny etap i komunikat w sprawie otwarcia hoteli i innych miejsc noclegowych – opowiada Marta Jarosińska.
Słyszała, że kolejny komunikat ma być 27 kwietnia. – Wszyscy żyją w napięciu, w chaosie komunikacyjnym. Czekamy na to, co się wydarzy. Od komunikatu do komunikatu – mówi.
Na jaki termin liczą? – Mówi się o połowie maja – odpowiada.
Apelują o pilne spotkanie i działania
Pytanie, czy wtedy uda się jeszcze uratować sezon? – Niekoniecznie – uważa Marta Jarosińska. Wiadomo, że Polacy mogą nie zdecydować się wyjeżdżać za granicę. Ale nie wiadomo, czy wszystkich będzie w tym roku stać również na wyjazd nad polskie morze. – Nie wiadomo też, czy z racji tego, że te osoby, które przebywały teraz przez miesiąc w domu, dostaną latem urlopy – mówi.
List samorządowców pokazuje, jak bardzo musiały uderzyć ich słowa Łukasza Szumowskiego o tym, że Polacy "mogą zapomnieć o wakacjach takich jak do tej pory". "W przestrzeni publicznej brzmią jeszcze słowa ministra zdrowia, nie poparte naszym zdaniem żadną rzetelną analizą, o tym, że o "koloniach i obozach letnich możemy zapomnieć" – piszą.
Apelują o pilne spotkanie "na przykład w formie wideokonferencji na linii rząd-samorządy". A także na wspólne wypracowanie "najlepszych rozwiązań, które pozwolą uratować przed krachem i bankructwem nadmorską branżę turystyczną".
Mirosława Sosnowska, prowadzi w Łebie apartamenty przy Polanki 2. Ma trochę rezerwacji na wakacje, na ogół są to goście z zagranicy, którzy rezerwują wypoczynek z dużym, nawet rocznym, wyprzedzeniem. – Ale już pięć, czy sześć rodzin z Niemiec zrezygnowało. Powoli zaczęło się odwoływanie rezerwacji – mówi naTemat.
Nowymi zainteresowania nie ma. – Jedna osoba zrobiła rezerwację na lipiec. A poza tym cisza. Wszyscy czekają. Polacy często jednak rezerwują na ostatnią chwilę. Myślę, że jak państwo pozwoli otworzyć hotele i pensjonaty, to wszystko ruszy. Wszyscy liczą na to, że latem turyści będą przyjeżdżać – dodaje.
Opowiada, że majówkę już wszyscy odpuścili. Wszystkie sezonowe obiekty są pozamykane. – Każdy czeka. Dla osób, które żyją tylko z turystyki to jest dramat. Ludzie pobrali kredyty, mówią, żeby chociaż odsetki się spłaciły. Państwo powinno zdecydować, by otworzyć te obiekty. Również dlatego, że ludzie zamknęli się w domach, są osłabieni, wyczerpani psychicznie i fizycznie. Trzeba dać im wyjść, żeby się dotlenili. Żeby mieli siłę na następny sezon, bo przecież nie wiemy, co będzie. Żeby nabrali odporności – mówi.
Widać już, że ludzie bardzo już tego potrzebują. – Od tygodnia obserwuję wzmożony ruch samochodów, na plaży też jest więcej osób i niekoniecznie są mieszkańcy. Ale nie są to turyści, bardziej przyjeżdżają z okolic na jeden dzień – przyznaje Marta Jarosińska.
"Turyści chcą wiedzieć, czy i kiedy będą mogli przyjechać nad polskie morze. I pod jakimi rygorami? Potrzeba nam jasnego i przejrzystego planu. Najpóźniej powinien być on naszym zdaniem ustalony na początku maja". Czytaj więcej
Fragment listu
"Nie zgadzamy się z takim postawieniem sprawy. Prosimy panią premier o pilne rozpoczęcie dialogu z samorządami w tej i w innych sprawach. Decyzje, od których zależy los setek tysięcy naszych mieszkańców nie mogą być podejmowane w Warszawie w sposób szablonowy, nieuwzględniający realiów gmin nadmorskich, które najlepiej znają samorządy".