Od pewnego czasu to województwo pojawia się na pierwszym miejscu codziennych raportów Ministerstwa Zdrowia i właśnie przeskoczyło Mazowsze w statystykach. Dlaczego właśnie na Śląsku jest dziś najwięcej przypadków koronawiusa w Polsce i dlaczego tak szybko ich tam przybywa?
Od początku pandemii dzień w dzień najwięcej zachorowań było w województwie mazowieckim. Aż do 3 maja. Tego dnia województwo śląskie wyprzedziło Mazowsze i wszystko się zmieniło.
"To była kwestia czasu kiedy województwo śląskie stanie się liderem jeśli chodzi o zachorowania na koronawirusa. Możemy się chyba tylko modlić, żeby nie zostać drugą Lombardią" – analizuje w "Dzienniku Zachodnim" Agata Pustułka.
Do 5 maja na Śląsku potwierdzono 2755 przypadków koronawirusa (130 zgonów), w województwie mazowieckim – 2553 (211 zgonów). Przyczyny? Na pewno jest ich kilka.
Jak wygląda sytuacja w kopalniach
– Bardzo dużo przypadków jest raportowanych z kopalń Polskiej Grupy Górniczej i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Górnicy dołowi pracują bardzo blisko siebie, to sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa. Władze górniczych spółek dopiero od niedawna mówią o dezynfekcji newralgicznych pomieszczeń w kopalniach, mierzeniu górnikom temperatury oraz masowym testowaniu. Myślę, że tych zachorowań jest jeszcze więcej – kilka śląskich kopalń wstrzymało z tego powodu wydobycie – mówi naTemat Michał Gramatyka, śląski poseł PO.
Koronawirus jest dziś obecny we wszystkich śląskich spółkach węglowych, ale najwięcej przypadków zanotowano właśnie w PGG – ponad 240. Liczba osób objętych kwarantanną wynosi ponad 1,2 tys. O dramatycznej sytuacji górnikach słyszymy ostatnio niemal każdego dnia.
W kopalniach Murcki Staszic i ROW Ruch Jankowice od tygodnia, do 10 maja, wstrzymane jest wydobycie węgla. Tylko w Jankowicach zakażonych jest 104 pracowników. W kopalni Murcki w Katowicach – ponad 80.
Do tej dwójki 5 maja dołączyła kolejna kopalnia PGG, która postanowiła ograniczyć wydobycie. To Sośnica, gdzie zakażonych jest 43 pracowników, a 110 przebywa w kwarantannie.
Duże ognisko COVID-19 wykryto też w PniówkuJastrzębskiej Spółki Węglowej. Tam zakażonych jest 18 osób, ponad 170 przebywa na kwarantannie.
– Myślę, że w najbliższych dniach uda się ograniczyć duże ogniska COVID-19 na Śląsku, w kopalniach. W tej chwili trwają wytężone prace, aby te ogniska ograniczyć – tak uspokajał 5 maja wtorek wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Śląsk gęsto zaludniony
Jak? Zobaczymy. Ale mieszkańcy Śląska wcale nie są zaskoczeni pierwszym miejscem swojego województwa. – Nie jestem – przyznaje poseł Michał Gramatyka.
Województwo ma nieco mniej mieszkańców niż mazowieckie, ale jest gęsto zaludnione i bardzo zurbanizowane. – To wszystko daje dobre warunki do rozprzestrzeniania się koronawirusa. Zakażenia notowane są też w domach pomocy społecznej, gdzie wirus zbiera straszliwe żniwo – w bytomskim DPS "Kombatant" zaraziło się 2/3 pensjonariuszy. Ogniska choroby pojawiały się także w szpitalach, 30 przypadków stwierdzono ostatnio w Katowicach – mówi poseł.
Dramatyczna sytuacja była m.in. w Śląskim Centrum Opieki Długoterminowej i Rehabilitacji "Ad-Finem" w Czernichowie, gdzie było ponad 40 pacjentów z koronawirusem. 1 maja przez całą noc transportowano ich do szpitali w województwie.
– Majowe słońce sprzyja spacerom, na ulicach miast, w parkach i sklepach roi się od przechodniów. Nie wszyscy niestety noszą maseczki i zachowują "społeczny dystans" – dodaje poseł.
Wszyscy chyba widzieli kolejkę przed Ikeą w Katowicach.
Mało laboratoriów na Śląsku
W "Dzienniku Zachodnim" Agata Pustułka podaje jeszcze jeden powód. "Jednocześnie, co trzeba uznać za skandal, na początku pandemii i przed długi czas jej trwania, działało u nas jedno, a potem zaledwie cztery laboratoria wykonujące testy na obecność koronawirusa" – pisze. Opisuje, że dyrektorzy szpitali sami zaczęli wysyłać testy do Warszawy.
"Wystarczy porównać liczby: pod koniec kwietnia mazowieckie miało 18 laboratoriów, a nasze zaledwie siedem. Nawet Małopolskie, choć mniej ludne od naszego ( o 1 mln mieszkańców) ma osiem laboratoriów" – punktuje przyczyny, dla których sytuacja na Śląsku wygląda dziś tak, a nie inaczej.
Ile testów wykonują na Śląsku
W komentarzach na Facebooku mieszkańcy również analizują, dlaczego w ich województwie jest dziś najwięcej przypadków koronawirusa. "Bo Śląsk to miasta jedno obok drugiego i największe skupiska ludzi", "Śląsk to największa mieszanina ludzi z różnych miast i krajów" – piszą.
"Pod względem ludności nie obszaru jesteśmy największą aglomeracją. Wykonujemy dużo testów, stąd wykrywalność jest u nas duża" – ktoś zauważa.
Tu jednak nie do końca tak jest. Michał Gramatyka sam sprawdza, ile testów na koronawirusa wykonano w województwie śląskim. I przesyła nam zestawienie. Wynika z niego, że na Mazowszu przeprowadzono ponad 115 tys. testów, a na Śląsku ok. 35 tys. To dane z 4 maja:
"Dane masakrują. Robimy 4 razy mniej testów niż w województwie mazowieckim. Już dziś mamy więcej stwierdzonych przypadków. Ilu byłoby chorych, gdyby wyrównać liczbę testów?" – pyta na FB.
– WHO mówi wyraźnie – testy, testy i jeszcze raz testy. Obawiam się, że prawdziwy obraz sytuacji może być jeszcze bardziej tragiczny – dodaje Michał Gramatyka.
"Gwałtowny wzrost zakażeń koronawirusem w ostatnich dniach w woj. śląskim związany jest bezpośrednio z dramatyczną sytuacją kilku ośrodków opieki oraz domów pomocy społecznej m.in. w Czernichowie, Bytomiu, Lublińcu i Koszęcinie. Przede wszystkim jednak niepokojące są informacje z kopalń". Czytaj więcej