Być może afera ze sprzedażą za bezcen maseczek Agencji Rezerw Materiałowych tuż przed pandemią koronawirusa będzie miała swoją kontynuację. Jak ustaliła Wirtualna Polska, szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś rozważa kontrolę w rządowej agencji.
Marian Banaś zapowiedział "gotowość do podjęcia przygotowań" w sprawie kontroli w rządowej Agencji Rezerw Materiałowych. To jego reakcja i odpowiedź na pismo, które do szefa NIK wysłali posłowie Lewicy – Hanna Gill-Piątek oraz Marek Rutka. Dokument, który otrzymali politycy, opublikowała Wirtualna Polska.
Maski ARM sprzedawała po 10 zł za sztukę. W tym samym czasie w internecie kosztowały po 300-400 zł. Wszystkie poszły na pniu. Agencja tłumaczyła jednak, że maski wymagały obowiązkowego przeglądu, który musiałby zostać zrobiony u producenta we Francji i wymagał dużych nakładów finansowych, co było nieuzasadnione ekonomicznie.
Posłowie Lewicy zwrócili się więc do NIK o kontrolę w ARM, ponieważ podejrzewali, że doszło w przypadku tej transakcji do korupcji. Podkreślają, że do sprzedaży sprzętu doszło przed wybuchem pandemii koronawirusa w Polsce, ale dodają, że wirus szalał już w tym czasie w Chinach i był niebezpieczny. ARM broni się, że w trakcie pandemii nie sprzedawała żadnych materiałów ochronnych.