Strajk przedsiębiorców to tylko zapowiedź kolejnych działań Polaków, którzy chcą zaprotestować przeciwko decyzjom rządu PiS. – Epidemia wykorzystywana jest w jeden sposób, by niezadowoleni ludzie nie mogli wyjść na ulice – mówi dla naTemat Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, która połączyła siły z protestującymi w Warszawie.
Ja na podwyższonych obrotach działam już bardzo długo, więc wiele rzeczy nie robi na mnie wrażenia. Mówię tu o zachowaniu policji, które miało duży wpływ na rozbudzenie emocji u ludzi.
Jakie są Pana główne zarzuty pod adresem policji?
Przekroczyli bardzo mocno swoje uprawnienia. Jesteśmy w trakcie pisania wniosku do prokuratury w tej sprawie. Porównałbym to do mafii, która broni swojego bossa. Policja broni układu, który rządzi. Widać, że z publicznej służby partia rządząca robi sobie prywatną ochronę. Używają wszystkich środków, by osoby przy władzy czuły się bezpiecznie. Nawet kiedy ludzie wykazują swoje niezadowolenie na ulicy.
Po ostatnich wydarzeniach nie powiedziałbym, że na ulicy można czuć się bezpiecznie. Widzę bandę zbirów przebranych za policjantów.
W sieci założyliście zbiórkę pieniędzy "przeciwko represjom". To efekt wydarzeń z ostatniego strajku?
To mój pomysł, który narodził się w niedzielę rano. Powiedziałem mojemu najbliższemu współpracownikowi, że zakładamy zrzutkę, nie pozwolimy ludziom się męczyć. Musimy mieć dobrych prawników i zaplecze. Muszę jeszcze uwiarygodnić zbiórkę, że te środki nie pójdą na mandaty. Minęły 72 godziny, a my zebraliśmy już ponad 20 tys. zł. Chcemy dociągnąć do 100 tys. zł.
Może Pan dokładniej wyjaśnić na co zostaną przeznaczone te pieniądze?
Policja wybiórczo i z wyjątkową nadgorliwością wypisuje mandaty, sporządza notatki wobec osób niezadowolonych z władzy i wysyła je do GIS. Sanepid następnie wymierza wysokie kary administracyjne, uchybiając procedurze. Dlatego organizujemy pomoc prawną dla poszkodowanych w postaci profesjonalnego zaplecza adwokatów i radców prawnych.
Mamy analizy prawne, które wskazują, że działanie służb przekracza normy demokratycznego państwa, więc budujemy z pomocą ludzi dobrej woli antyrepresyjną tarczę prawną.
Uważa Pan, że rząd mógł poczuć się zagrożony strajkiem w trakcie epidemii?
Epidemia wykorzystywana jest tylko w jeden sposób, by niezadowoleni ludzie nie mogli wyjść na ulice. 2,5 mln Polaków ma już zobowiązania, których nie spłaca. Wszystkie restrykcje zmierzają do tego, by ludzie nie mogli wystąpić wspólnie przeciwko – jak to się ładnie mówi w Polsce – Zjednoczonej Prawicy. A to przecież żadna prawica.
Ludzie, którzy obserwowali protest mogli się pogubić, a więc podsumujmy: do czego mają doprowadzić te demonstracje?
Dla mnie najgorsze jest to, że rząd nie bierze realnej odpowiedzialności za stan państwa. To argument do tego, by uczestniczyć w protestach. Każdy chce czuć się bezpiecznie, a to nie opiera się tylko na tym, że ktoś może przyjść strzelać ze wschodu czy z zachodu. Bezpieczeństwo to także możliwość zarabiania, utrzymywania rodzin. Moim głównym postulatem jest to, by ludzie czuli się bezpiecznie, czyli mogli pracować i dostawać za to pieniądze.
Nic nie jest w stanie tak zweryfikować obietnic jak natura. Jako przedstawiciel organizacji rolniczej mogę jasno powiedzieć, że dziś przedsiębiorcy są oszukiwani przez rząd. My rolnicy jesteśmy mamieni obietnicami, że dostaniemy rekompensaty za suszę. Czekamy już kilka miesięcy i ciągle ma być za chwilę.
Agrounia zacieśnia współpracę z tzw. strajkiem przedsiębiorców. Co to właściwie oznacza?
Chcemy działać na polu społeczno-gospodarczym, ale od razu zaznaczam, że nie zamierzam zakładać żadnej partii politycznej. Są ważniejsze sprawy. Zaprosiłem do współpracy Pawła Tanajno, bo chciałem użyczyć narzędzi, które mamy wypracowane.
A konkretnie?
Choćby umiejętności poprowadzenia strajku. To wszystko tylko na potrzeby budowy ruchu społecznego. Nie chcę uczestniczyć w żadnej kampanii wyborczej. Zgłosiłem gotowość do pomocy. Chodzi też o umiejętność dyskusji z politykami. Doradzam, by nie zaczynać żadnych rozmów z wiceminister Jadwigą Emilewicz.
Czyli odcina się Pan od wypowiedzi Pawła Tanajno o tym, że powstanie partii politycznej jest pewne?
Ja patrzę tak jak Adam Małysz, czyli żeby jak najlepiej wykonać następny skok. Dla mnie najważniejsze jest to, by ludzie w Polsce mogli wrócić do pracy. Rozumiem, że dla kogoś partia polityczna może być narzędziem do rozwiązywania problemów, ale na dzisiaj nie podejrzewam, by jej założenie mogło cokolwiek zmienić. Bardziej wyczuwam potrzebę dialogu.
Zapowiadane są kolejne akcje na sobotę w Warszawie. Jakiej frekwencji się spodziewacie?
Ciężko jest mi wprost namawiać ludzi, by przyjechali. Ja będę, bo czuję się rzecznikiem ich spraw. GIS daje wysokie mandaty w trakcie epidemii. A media publiczne, które przejął pełzający reżim będą wmawiać, że Kołodziejczak przyczynił się do czegoś i będą robić ludziom wodę z mózgu.
Jakie są cele na kolejne tygodnie?
Na razie nie mogę niczego zdradzić, ale wiem, że nie odpuszczę. Ja w sobotę na pewno będę w Warszawie. W mediach przychylnych rządowi już robią wszystko, by obrzydzić ludziom Agrounię i moje nazwisko. To samo dotyczy moich koleżanek i kolegów. Następne dni będą bardzo owocne w działania.