Andrzej Duda pomylił się w tłumaczeniu przed wyborem I prezesa SN.
Andrzej Duda pomylił się w tłumaczeniu przed wyborem I prezesa SN. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
REKLAMA
Andrzej Duda w wywiadzie dla TVP zapewniał, że "głęboko" zastanowi się nad wyborem I prezesa SN, ale zaznaczył, że w przeszłości prezydenci nie działali tak, jak chcieli sędziowie w głosowaniu. Odnosił się do tego, że większość Zgromadzenia Ogólnego Sądu Najwyższego poparła kandydaturę profesora Włodzimierza Wróbla, który nie jest "człowiekiem obecnej władzy".
Duda powołał się na przykład z 1998 roku, gdy Aleksander Kwaśniewski powołał na stanowisko I prezesa SN profesora Lecha Gardockiego, a nie ubiegającego się o kolejną kadencję profesora Adama Strzembosza.
– Pan profesor Strzembosz był wtedy pierwszym prezesem SN, który chciał przedłużyć swój mandat i został rzeczywiście wybrany przez sędziów z większością głosów i był popierany przez elity świata prawniczego. A tymczasem pan prezydent Kwaśniewski zdecydował się na pana profesora Lecha Gardockiego, szerzej wtedy nieznanego – powiedział Duda.

Duda minął się z prawdą

Ale sytuacja z poparciem dla Strzembosza i Gardockiego wyglądała zupełnie inaczej. Przyjrzało się jej TVN24. Z ustaleń stacji wynika, że w 1998 roku w pierwszym głosowaniu wytypowano 10 kandydatów (na 5 możliwych i 2, których kandydatury trafiały na biurko prezydenta). Rzeczywiście w nim Strzembosz miał 29 głosów poparcia, a Gardocki 23.
Sprawa zmieniła się, kiedy przewodniczący Zgromadzenia zapytał zgłoszonych, czy wyrażają zgodę na kandydowanie. Chęć wyraziła trójka sędziów: Tadeusz Ereciński, Lech Gardocki i Adam Strzembosz. Następnie uczestnicy Zgromadzenia ponownie oddali swoje głosy na wyselekcjonowanych kandydatów. Okazało się, że głosowanie wygrał... Gardocki – 29 do 27 głosów na Strzembosza. Wychodzi więc na to, że prezydent Duda pomylił się, bo Gardocki tez był "faworytem" Zgromadzenia sędziów.
źródło: TVN24