Masz dość szczupłych kobiet, które narzekają, że są grube? Teraz to ja poczułam się, jak g***
List czytelniczki
14 czerwca 2020, 20:09·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 czerwca 2020, 20:09
"Nie chciałabym Cię atakować i sprawiać, żebyś czuła się podobnie. Mam wrażenie, że oczekując – nazwijmy to empatii i zrozumienia – sama nie chcesz zrozumieć emocji innych osób" – pisze w liście do redakcji nasza czytelniczka. Choć właściwie jej list to odpowiedź na wiadomość innej czytelniczki.
Z każdym kolejnym akapitem było mi coraz bardziej smutno. Nie chciałabym Cię atakować i sprawiać, żebyś czuła się podobnie. Jednak mam wrażenie, że oczekując – nazwijmy to empatii i zrozumienia – sama nie chcesz zrozumieć emocji innych osób.
Nie dajesz innym osobom prawa do ich słabości. To trochę tak, jakby ktoś w momencie, gdy czujesz się naprawdę źle, poklepał Cię po plecach i stwierdził: "Przesadzasz, weź się w garść". Obraz kobiety szczupłej w Twoim liście, to obraz kobiety, która narzeka na swój wygląd tylko po to, aby mieć z tego korzyść, po to, aby dodać sobie 100 pkt do, przepraszam za wyrażenie, za***i. Bo przecież ważąc mniej niż Ty, każda kobieta na pewno czuje się ideałem.
To teraz trochę o mnie... Nigdy nie nazwałabym się szczupłą dziewczyną, choć teoretycznie zdarza mi się kupować rozmiar M czy 38. Wszystko jest w głowie. Na pewno o tym wiesz. Chciałabym pokochać swoje ciało, ale za każdym razem, gdy przechodzę obok lustra, sprawdzam, jak wygląda mój brzuch, czy może akurat dziś nie jest większy, a może mam szczęście i wygląda trochę lepiej. Źródło takiego podejścia do siebie pewnie tkwi gdzieś głębiej, ale nie o tym chciałam pisać.
Oczywiście ćwiczę, jem zdrowo, jestem wdzięczna swojemu organizmowi za to, że mogę normalnie funkcjonować. Ale są i takie wieczory, gdy płaczę. Płaczę, bo nie mogę znieść swojego widoku. Dlatego właśnie zazdroszczę ci, że lubisz swoje ciało, tak przecież napisałaś. Jesteś szczęściarą i mówię to bez ironii.
I żeby nie było, nie uważam, że jesteś kimś złym. Masz prawo tak się czuć, po prostu zrozum, że takie prawo masz nie tylko Ty. Znam wiele przepięknych kobiet, z pewnością także i Ty nią jesteś, które mają figurę modelki, a odwracają wzrok od zdjęć, na których są. Co z tego, że mówią o tym, że są "grube" żartobliwym tonem? To nie oznacza, że kłamią, że taki ich obraz nie siedzi w ich głowie.
Może wolą w ten sposób mówić o braku akceptacji, bo właśnie boją się takiej reakcji jak Twoja? Może boją się braku zrozumienia, boją się wyśmiania? Owszem, zawsze znajdzie się grupa kumpelek, które przesadzają, w naszym odbiorze, narzekając na swoją wagę i figurę. Jednak ani ja, ani Ty, nie powinnyśmy nikogo oceniać, bo pod żarcikami i uśmiechem często kryje się cierpienie.
Niektóre szczupłe kobiety (te których masz dość) w obcym towarzystwie, ale i wśród bliższych znajomych, nie mówią nic na temat swojego wyglądu, wagi, bo zostaje to odebrane jako kokieteria. To je blokuje i zamyka. Zostają z tym same.
Nie zamierzam iść z Tobą na wojnę, bo być może jesteś tak samo poturbowana przez własną głową, jak i ja, i my... Nie uważam też, że jesteś ignorantką. Myślę jednak, że możesz być inteligentną i fajną babką, dlatego chciałam Ci odpowiedzieć.
Znasz film "Aż do kości"? To oczywiście skrajny przypadek, bo anoreksja to straszna choroba... Ale skoro dziewczyny, które ledwo trzymają się na nogach wciąż widzą tylko niedoskonałe ciało i coś, czego jest za dużo, to chyba jednak solidny dowód na to, że problem taki serio istnieje.
Ściskam Cię bardzo mocno, bo wszystkie jedziemy na tym samym wózku... A przynajmniej większość z nas. I bez znaczenia jest to, jak wyglądamy i ile ważymy, bo wózek ten pomieści naprawdę wiele kobiecych kompleksów i cierpień.