
Śląsk "swing state"
Do Śląska już dawno przylgnęła łatka polskiego "swing state", czyli województwa niezdecydowanego. A także takiego, od którego wiele zależy. – Ten, kto wygrywa Śląsk, wygrywa Polskę. Tu jest aglomeracja, tu mieszka bardzo wielu wyborców. Zdobycie Śląska to w dużym stopniu absolutnie punkt do tego, aby wygrać całą pulę. Czyli zdobyć Polskę – mówi naTemat Jarosław Makowski, dziennikarz i publicysta, dziś radny z Katowic."Dziennik Zachodni" pisze wręcz: "Kochamy to określenie. Jak i każde, które dowodzi, że jesteśmy najważniejsi". Wskazuje też, że województwo śląskie jest "najłatwiejsze do wyjęcia z portfolio PiS, co dobrze pokazały zeszłoroczne wybory do Senatu" – PiS zdobył 5 mandatów, opozycja 8. Jest się o co bić.
"W całym województwie mamy 3,5 mln uprawnionych do głosowania. Przy 30 mln uprawnionych w całym kraju. Żeby lepiej uzmysłowić sobie wagę Państwa głosów: na każde 100 w całej Polsce przypada aż 12 z Katowic, Sosnowca, Rybnika (tak, również z Częstochowy)". Czytaj więcej
Co mówią prognozy wyborcze
Jakie są dziś preferencje wyborcze w tym "swing state"? Socjolog Marcin Palade właśnie zamieścił na Twitterze swoje najnowsze prognozy preferencji wyborczych z podziałem na województwa. Jeśli porównać je do tych sprzed niemal miesiąca, wychodzi na to, że w ciągu kilku tygodni Rafał Trzaskowski mógł zyskać w województwie śląskim ponad 10 proc. poparcia, a Andrzej Duda stracił 2 proc.Trzaskowski i entuzjazm mieszkańców
Śląski poseł PO Michał Gramatyka widział te prognozy i nie jest nimi zdziwiony. Ale określenie, że "Kto wygrywa na Śląsku, wygrywa w Polsce" uważa za "miejską legendę". W 2015 roku niewielką różnicą głosów wygrał tu Bronisław Komorowski. Zdobył 51.2 proc. głosów, Andrzej Duda – 48.8 proc. Jest optymistą, ma jednak świadomość, że do zwycięstwa potrzeba jeszcze ogromu pracy.PiS zabiegał o Śląsk
Nasz rozmówca podkreśla, że Śląsk trudno zdobyć, bo ten komu się to uda, potem o nim zapomina. – Ci, którzy zdobywają sympatię Śląska, potem szybko o niej zapominają. Nie zwracają daru, jaki otrzymują w postaci poparcia. Dlatego na Śląsku jest coś w rodzaju żalu i zawodu. Ludzie widzą, że Śląsk jest dobry, gdy przyjeżdża się tu zdobywać głosy. A potem wraca się do Warszawy i o poparciu zapomina. Stąd wahania wyborcze – tłumaczy.Dlaczego PiS rozczarował
Poseł Michał Gramatyka, który wcześniej sam był mocno zaangażowany w śląski samorząd, był m.in. wicemarszałkiem województwa, mówi, że od wielu miesięcy próbuje rozliczać PiS z tzw. "programu dla Śląska", z którym partia ta szła do wyborów samorządowych w 2018 roku."Program dla Śląska to 42 miliardy złotych, które już wydano na innowacje i rozwój regionu. Inwestycje w poprawę jakości powietrza, nowoczesną energetykę, elektromobilność, zdrowie czy nowe drogi pochłoną aż 55 miliardów złotych. Wszystko po to, by Śląsk mógł być nowoczesnym, innowacyjnym i czystym regionem". Czytaj więcej
Bardzo trudno otrzymać jakiekolwiek informacje dotyczące poziomu realizacji poszczególnych projektów składających się na „program dla Śląska". Jeśli PiS je w ogóle ujawnia, posługuje się pojęciem "środki zaangażowane". Niewiele natomiast wiadomo o tym na co realnie środki te są wydawane. Na pewno na budowę autostrady A1 i utrzymanie strony internetowej za kilkaset tysięcy zł. Na co jeszcze, trudno ustalić.