Antoni Macierewicz znany jest ze swoich specyficznych wypowiedzi i osobliwych zachowań przed kamerą. Ale wydaje się, że podczas wiecu Andrzeja Dudy w Tomaszowie Mazowieckim były szef MON przeszedł samego siebie. Zobaczcie, co zrobił, kiedy dziennikarz Wirtualnej Polski zapytał go, kiedy będzie opublikowany raport podkomisji smoleńskiej.
Były szef MON wybitnie nie chciał odpowiedzieć dziennikarzowi Klaudiuszowi Michalcowi na pytanie, kiedy zostanie opublikowany raport podkomisji smoleńskiej. Na początku Antoni Macierewicz udawał, że nie słyszy pytania. Zapytał dziennikarza, czy "chce poprzeć Andrzeja Dudę?" i skandował głośno nazwisko kandydata PiS. Kiedy zobaczył, że Michalec nie odpuszcza i pyta dalej o wyniki raportu podkomisji, na które wszyscy czekają, rzucił mu ciętą ripostę.
– Ja wszystko rozumiem, w szczególności pan na to oczekuje. Jak karp na Boże Narodzenie – odpowiedział Macierewicz i dodał, że cieszy się, że redakcja dziennikarza "robi wszystko, by upowszechnić prawdę o zbrodni smoleńskiej".
– Bardzo się cieszymy. Jesteśmy wdzięczni, bo mówicie prawdę o tym, jak byli na śmierć sprowadzani. Mówicie prawdę o tym, że była eksplozja i o kłamstwie Millera. Bardzo wam za to dziękuję – ironizował były szef MON.
Spór Duda - Macierewicz
Michalec spróbował jeszcze wydobyć z Macierewicza odpowiedź, czy wspiera Andrzeja Dudę i czy pewne rany we wzajemnych relacjach już się zabliźniły. Przypomnijmy, że gdy Macierewicz kierował resortem obrony, skonfliktował się z prezydentem i osłabiał jego pozycję w PiS. Ten w odwecie zablokował na długi czas nominacje generalskie.
Dziennikarz nie usłyszał jednak żadnej konkretnej odpowiedzi. – Andrzej Duda! O! Bardzo cieszę się, że państwo wspieracie Andrzeja Dudę! To dobry wybór! Wszyscy jesteśmy, wszyscy się cieszymy – wykrzykiwał Macierewicz wyrywając mikrofon i Michalcowi.
– Coraz bardziej odmrażamy różnego rodzaju dziedziny życia. Myślę, że będzie można też niedługo zrobić konferencję, na której raport zostanie przedstawiony. Nie sądzę, żeby mogło to się dokonać w trakcie kampanii wyborczej, więc sądzę, że zaraz po niej będzie to można opinii publicznej przedstawić – mówił na antenie Radia Maryja polityk PiS.
Macierewicz ujawnił jednak podstawową tezę, jaka znalazła się w już gotowym, a wciąż nieopublikowanym raporcie. Według niego do katastrofy prezydenckiego Tupolewa doszło na skutek dwóch eksplozji. Jak tłumaczył Macierewicz, najpierw nastąpiła eksplozja lewego skrzydła, a nad samym lotniskiem Siewiernyj doszło do wybuchu w centropłacie, który zniszczył maszynę.
O rzekomych dwóch wybuchach była mowa już w tzw. raporcie technicznym ujawnionym przez podkomisję Macierewicza ponad dwa lata temu. W dokumencie nie było jednak najważniejszego: informacji, co owe wybuchy miało spowodować. Jednocześnie Macierewicz ignorował prośby Prokuratury Krajowej o przekazanie wyników badań i ekspertyz.