Prezydent Andrzej Duda odwiedził zalane tereny w woj. małopolskim.
Prezydent Andrzej Duda odwiedził zalane tereny w woj. małopolskim. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
REKLAMA
"Obrzydliwe jest robić kampanię na ludzkiej tragedii", "Dziś reelekcję Dudy⁩ może uratować tylko powódź", "Niezły lans" – tak część internautów zareagowała na objazd Andrzeja Dudy po małopolskich gminach, które po gwałtownej ulewie w czasie weekendu doświadczyły powodzi.
"Przecież Duda jest prezydentem i takie klęski żywiołowej powinny go obchodzić" – oponują inni.
Jednak czy susza, czy powódź, nie pierwszy raz widzimy jak pogoda "sprzyja" niektórym w kampanii wyborczej. Tak było w ubiegłym roku przed wyborami do PE, gdy cała Polska żyła katastrofalną sytuacją na południu kraju. Powodzie i podtopienia w Małopolsce i na Podkarpaciu nie schodziły wtedy z czołówek mediów. "Dziś jesteśmy na finiszu kampanii wyborczej i już widać, że jeśli pogoda się nie uspokoi, najbliższe dni mogą przekształcić się w najdłuższą weekendową konwencję PiS" – pisaliśmy w naTemat.

Andrzej Duda odwiedza zalane tereny

Dziś też jesteśmy na finiszu kampanii. Tym razem Andrzej Duda odwiedził zalane tereny w Małopolsce – po ulewie, która pojawiła się w nocy z soboty na niedzielę. Był w trzech gminach, które najbardziej ucierpiały: Pcim, Wiśniowa i Raciechowice.
W tej ostatniej zapowiedział, że od poniedziałku można składać wnioski o pierwszą pomoc. – Na pewno będą miejsca, gdzie będą potrzebne znacznie większe środki niż tylko 6 tys. zł, jeżeli chodzi o gospodarstwa prywatne – mówił.
W Węglówce oglądał drogę powiatową zerwaną przez potok Niedźwiadek. – Był przerażony i zaskoczony rozmiarem szkód. W całej miejscowości poniszczone są drogi dojazdowe do domów i osiedli oraz most na drodze powiatowej. Byliśmy w miejscu, gdzie droga powiatowa jest całkowicie oberwana, przez co nie ma dojazdu do innych miejscowości – opowiada naTemat Lucyna Zaborska, sołtys Węglówki.
Tu dobrze odebrano jego wizytę. – W naszej miejscowości ludzie czekają na pomoc, na chwilę obecną jesteśmy odcięci od świata. To są ludzkie tragedie, woda podchodzi pod domostwa. Nie rozpatrujemy wizyty prezydenta w kategoriach politycznych. Przez mieszkańców jest postrzegana pozytywnie i mamy nadzieję, że obiecane podczas tej wizyty wsparcie dotrze do mieszkańców – mówi sołtys.
We wsi słychać podobne głosy. – Cieszymy się, że Duda nas odwiedził. Ludzie stali i czekali na niego, inni wyglądali z domów, bo padał deszcz. Mamy nadzieję, że dla nas ta wizyta będzie znaczyła coś więcej. Może Węglówka zrobi się teraz znana i szybciej wezmą się za naprawę dróg? Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni jego wizytą. Dla nas to ratunek. Wierzę, że jego obecność tutaj nam pomoże – reaguje jedna z mieszkanek.

Gorsza powódź niż w 2014 roku

Tu nie pierwszy raz zmagają się z powodzią. Ostatnia, duża, była w 2014 roku. Z tamtej powodzi wszyscy najbardziej zapamiętali kapliczkę, która ocalała. Głośno było o niej w mediach. Tym razem było podobnie. – To kolejna powódź, która jej nie ruszyła. Stoi tak jak stała. Każdy mówi, że ile razy była powódź, to kapliczka stoi – słyszę.
– W czasie wojny jakiś żołnierz sowiecki strzelił do kapliczki, jest na niej ślad od kuli. Dojechał na górę Jaworzyce i tam go zastrzelili – opowiada przy okazji lokalną historię jeden z mieszkańców.
Ale wszyscy mają wrażenie, że ta powódź jest jeszcze gorsza niż w 2014 roku. "Około 70 domów nie ma dostępu do cywilizacji. Stopniowo staramy się przywracać ten dostęp, ale przy tak wartkim nurcie jest to bardzo ciężkie" – tłumaczył mediom wójt Bogumił Pawlak.
I tu aż samo rodzi się pytanie, czy można było takiej sytuacji zapobiec. Czy od 2014 roku zrobiono wszystko, by zabezpieczyć gminy, które przy wielkich ulewach za każdym razem mają ten sam problem?
Mieszkańcy mówią o zaniedbaniach. – Tam, gdzie nam most przełamało, woda zabrała ludziom dużo pola. Koryto rzeki trzeba wyregulować. To jest problem, który trzeba rozwiązać – słyszę w Węglówce.

Apelowali do Wód Polskich

– Nie można powiedzieć, że nic nie robiono po powodzi z 2014 roku. Były wykonane umocnienia rzeki. Niestety, działań tych było zdecydowanie za mało. Ta powódź była dużo gorsza, zrobiła większe szkody. Siła nurtu była tak potężna, że kamienie z umocnień zostały porwane przez wodę. Zniszczenia są ogromne – opowiada sołtys.
Dodaje: – O zabezpieczenie mostu na drodze powiatowej zwracaliśmy się z prośbą do RZGW, obecnie Wody Polskie. Otrzymaliśmy odpowiedź, że most powinien zabezpieczyć zarządca drogi, w rezultacie żadne prace nie były wykonane. Jeżeli Wody Polskie nie zabezpieczą brzegów rzeki, powstaną kolejne zniszczenia. Są takie miejsca, gdzie rzeka podchodzi po domy, podmywa garaże. Ludzie nie śpią, martwią się.
Lucyna Zaborska

Nasza rzeka jest górskim potokiem, który dwa miesiące temu w niektórych miejscach można było dosłownie przeskoczyć. W momencie obfitych opadów Niedźwiadek pokazuje swoją siłę, niszcząc wszystko. Mieszkańcy martwią się, że przyjdzie kolejna ulewa i przyniesie kolejne nieszczęścia.

W Kasinie Wielkiej też alarmowali

Radio Kraków podało, że wójt Raciechowic Wacław Żarski wspólnie z mieszkańcami apelował o większe pieniądze dla Wód Polskich na inwestycje na rzekach.
Radio Kraków

"Tego samego domagali się w rozmowach z władzami regionu mieszkańcy Łapanowa koło Bochni. Tam w nocy przerwało wał przeciwpowodziowy na rzece Stradomce, która zalała praktycznie całą miejscowość.Mieszkańcy zwracali uwagę, że na gruntowną naprawę wału czekają od 10 lat – czyli od ostatniej wielkiej powodzi w Małopolsce". Czytaj więcej

Podobnie jest w pobliskiej Kasinie Małej i Wielkiej. Tam co prawda prezydenta Dudy nie było, ale problem również nie jest od dziś.
"To tragedia. Pourywało drogi, potoki wystąpiły z brzegów, ludzie nie mają dojazdu. Mamy zalane, zamulone przepusty, pełne kamieni i gałęzi. Brakuje nam koparek, chociaż skierowano tu wszystkie, która gmina ma na stanie" – mówił lokalnym mediom sołtys Kasiny Wielkiej.
Tu mieszkańcy także walczyli o działania.
Sądeczanin Info
fragment artykułu

"Mieszkańcy też zwracali się do Wód Polskich, administratora i właściciela rzeki Kasinki o jej regulację i słyszą cały czas, że rzeka sama ma się regulować. Do powiatu też apelowali o budowę przepustów na drodze powiatowej. I tu bez skutku. – Zawsze są ważniejsze wydatki, zawsze jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze – mówi sołtys Adam Wrzecionek". Czytaj więcej

– Od 2014 roku nic nie zostało zrobione. To walka z wiatrakami. Zawsze albo nie ma pieniędzy, albo nie ma zgody, albo są ważniejsze sprawy. Przez ostatnie lata było spokojnie, nie było takich ulew, więc pewnie były inne potrzeby. Ale brakuje przepustów, rzeki są nieuregulowane i taka sytuacja powtarza się zawsze, gdy jest taka pogoda – mówi nam mieszkaniec Kasiny Wielkiej. Dodaje, że za każdym razem, jak w nocy mocniej pada, to ludzie nie śpią.
On z rezerwą podchodzi do wizyty Andrzeja Dudy w regionie, a także do obietnic, które padły. – Za każdym razem padają obietnice, bez względu na opcję polityczną. A potem jest tragedia i wszyscy przy blasku kamer znów na chwilę próbują coś osiągnąć. Teraz jest kampania prezydencka, wcześniej była inna, za chwilę będzie kolejna. Zawsze wszyscy coś obiecują. Zobaczymy – kwituje.