
REKLAMA
Przypomnijmy, że Rafał Trzaskowski w ubiegły weekend odwiedził lokalną OSP w Sorkwitach w województwie warmińsko-mazurskim. Po przemówieniu polityka przyszedł czas na odpowiedzi na pytania. Jedno z nich dotyczyło głosowania nad obniżeniem wieku emerytalnego, które zadało TVP. To odpowiedź na nie została później wyemitowana w głównym wydaniu "Wiadomości".
Ale nie chodzi o to, jak została ona skomentowana, tylko jak została zaprezentowana. Dźwięk w materiale jest przesterowany w taki sposób, że wydaje się, że Rafał Trzaskowski krzyczy i wygląda, mówiąc kolokwialnie, mniej sympatycznie. Pytanie tylko, czy było to celowe działanie? W końcu politycy PiS twierdzą, że kandydat KO rzekomo na każdej konferencji krzyczy, więc teraz byłby na to "dowód".
Ponadto o celowości działania TVP mogą świadczyć także ostatnie działania publicznego nadawcy na konferencjach prasowych Trzaskowskiego. Przypomnijmy, że od kilku dni mamy do czynienia z serią pytań kompletnie nie na temat kierowanych przez dziennikarzy TVP do kandydata KO.
Po naradzie w sprawach bezpieczeństwa kraju Telewizja Polska pytała go o zakup dżemu, przy konferencji z powstankami warszawskimi prezydent stolicy dostał pytanie o wprowadzenie euro, a ostatnio pytano go o cenę jabłek, masła i mleka. Tym razem jest podobnie?
– Moim zdaniem mógł to być po prostu wypadek przy pracy – tłumaczy Mateusz Trusewicz, szef wideo w naTemat.pl. – Być może lokalny operator, który musiał podłączyć się do nagłośnienia organizatora, źle ustawił poziom dźwięku, przez co powstał przester. To by tłumaczyło, dlaczego w innych telewizjach i w relacji na Facebooku dźwięk brzmiał normalnie – twierdzi Trusewicz. Zaznacza jednak, że w praktyce wygląda to też tak, że przester dźwięku uważany jest za poważny błąd techniczny. I jeżeli tylko jest możliwość zastąpienia go poprawną ścieżką dźwiękową – w tym wypadku sygnałem TV od organizatora konferencji, który dźwięk zarejestrował poprawnie – należało z tego skorzystać. Dlaczego TVP tego nie zrobiła? Nie mamy odpowiedzi na to pytanie.