Z jednej strony chcieliby otwarcie powiedzieć o swojej orientacji, z drugiej wiedzą, co wtedy mogłoby się stać. Jak mogliby zareagować kibice, koledzy, a nawet trener. Piłkarze-homoseksualiści. Kanclerz Angela Merkel zachęca ich do wyjścia z ukrycia. Tomasz Raczek nazywa ich tchórzami, myślącymi w sposób anachroniczny.
Niemiecki magazyn "Fluter" przeprowadził wywiad. Wywiad, który odbił się echem w całej Europie. Wszystko przez to, że rozmówcą był anonimowy piłkarz. Nie chce się ujawniać, bo jest homoseksualistą. Ma problem, który streszcza w następujących słowach (cytat za Weszlo.com): – Codziennie muszę być aktorem i zaprzeczać samemu sobie. Takie udawanie i gra początkowo nie stanowiły problemu, ale z czasem zaczęły mnie wyniszczać. Nie wiem, jak długo zniosę życie pomiędzy heteroseksualnymi piłkarzami, nie ujawniając prawdziwego ja.
Siedzenie w ukryciu jest przestarzałe
Zastanawiam się, ilu piłkarzy w Polsce przeżywa podobny dylemat. Ilu chciałoby żyć jak normalni ludzie, ale wie, że póki co stanowi to problem. Ilu identyfikuje się z tym, co mówi ich niemiecki kolega.
W Niemczech sprawie nadano nawet wagę państwową. Kanclerz Angela Merkel, uznawana za najbardziej wpływową kobietę świata, zaapelowała, by się ujawniać. Dodała, że Niemcy to kraj, w którym homoseksualiści, także piłkarze, nie mają się czego obawiać.
Anonimowy niemiecki piłkarz,
cytowany po polsku przez Weszlo.com:
Opowieści, okładki magazynów i czasopism - wylicza. - Każdy chciałby zaraz wiedzieć, co robiłem pod kołdrą, z kim spałem. To, że moją pasją jest piłka, nie miałoby najmniejszego znaczenia. Albo więc wyjdę ze swoim przyjacielem na imprezę i przez trzy tygodnie będę „bohaterem” wszystkich mediów, albo się nie ujawnię i dalej będę okłamywał samego siebie. Z tej sytuacji nie ma odpowiedniego wyjścia. O piłkarzach, którzy pojawiliby się publicznie z nową dziewczyną, zapomniano by następnego dnia. W moim przypadku byłoby inaczej. Dla mnie normalność nie istnieje.
Tomasz Raczek, krytyk filmowy, nie ma tego problemu. Od lat przyznaje publicznie, że jest homoseksualistą. Gdy dzwonię do niego, okazuje się, że zna sprawę niemieckiego piłkarza. – Wprowadzenie jawności i koherentności życia publicznego to kluczowy element kultury XXI wieku. Ciągłe przebywanie w ukryciu, takie jak tego piłkarza, to myślenie przestarzałe, anachroniczne – przekonuje mnie Raczek.
Na piłkarzy każe w tym kontekście patrzeć tak, jak na polityków. Bo podobieństw jest wiele. Jedni i drudzy są uzależnieni od widzów, żyją na świeczniku, wreszcie do obu tych zawodów trafiają, zdaniem Raczka, ludzie tchórzliwi. – Bo to jest dla mnie dowód tchórzostwa, naprawdę. Nigdy bym nie głosował na polityka, który boi się mówi o swojej homoseksualności. To właśnie od nich powinien się zacząć ten proces – przekonuje mnie krytyk.
W Polsce jest takich wielu
Dzwonię do Czesława Michniewicza, jednego z najlepszych polskich trenerów ostatnich lat. Człowieka, który pracował w kilku polskich klubach. – Myślę, że wielu jest u nas chłopaków z takim dylematem jak ten bohater wywiadu. Nie wyobrażam sobie w Polsce piłkarza, który ze swoim partnerem idzie na miasto czy do klubu i zachowują się bez żadnego skrępowania. Póki co jesteśmy mało tolerancyjni, to by u nas nie przeszło – mówi Michniewicz, po czym dodaje: – Chociaż wie pan co? Kiedyś rozmawiałem ze znajomym dziennikarzem z Warszawy i on powiedział mi taką rzecz: "W Warszawce jest teraz tak, że jak pokażesz się na mieście z najpiękniejszą dziewczyną, to nikt tego nie zauważy. Ale jak pójdziesz gdzieś z partnerem, to od razu staniesz się trendy". Niby prawdziwe, ale nie sądzę, by dotyczyło to akurat piłkarzy.
Marek Rogulski, socjolog,
w rozmowie ze Sportfan.pl:
Sportowcy oficjalnie nie mają nic do homoseksualizmu, ale już nie chcą dzielić jednej szatni z gejem. Mało tego! Nie chcą nawet z nim biegać po boisku. Bo ich dotknie, bo ich kopnie, bo się do nich przytuli. A dla nich to po prostu wstrętne i odrażające.
Niemiecki dziennikarz, który przeprowadzał wspomniany wywiad, nazywa się Adrian Bechtold. Wiele razy musiał zapewniać piłkarza, że nie poda jego nazwiska. Samą rozmowę z kolei wspomina tak (ponownie za Weszlo.com): - Ujrzałem młodego, przytłoczonego chłopaka, który najchętniej w jednej chwili by stąd wybiegł. Ale został.
Nie chcemy takich kolegów!
Czego boją się piłkarze-homoseksualiści? Z jednej strony kolegów z drużyny. Tekst na podobny temat pisał na stronie sportfan.pl Marek Bobakowski. Zadzwonił do jednego z najbardziej znanych polskich piłkarzy. Oto co od niego usłyszał: "Nie mogę podać swojego imienia i nazwiska, bo ludzie pokroju Biedronia by mnie zgnoili w mediach. Ale… Niech oni sobie mówią, co chcą, niech podnoszą larum, a ja i tak wiem swoje. W polskiej lidze wszystkie 'pedały' są napiętnowane. Nie chcemy ich na boisku!".
Film promujący akcję "Wykopmy homofobię z piłki nożnej":
Z jednej strony piłkarze, z drugiej – trenerzy. Luiz Felipe Scolari, który Brazylię poprowadził do mistrzostwa świata, a Portugalię do wicemistrzostwa Europy, powiedział w jednym z wywiadów: "Nie przyjąłbym piłkarza-geja do swojej drużyny. Niech homoseksualiści zejdą mi z oczu".
Michniewicz: – Piłkarze są różni, to nie są ludzie po uniwersytetach, wielu z nich nie ma za dużo rozumu. Pyta pan, jakby zareagowali na przykład w mojej drużynie? Nie mogę za nich ręczyć.
Ale są też tacy, którzy krępują się nieco mniej. Sytuacja sprzed około dziesięciu lat. Dziennikarz wykręca numer do polskiego piłkarza. Wyróżniającego się w lidze, grającego w reprezentacji. Odbiera ktoś inny, dziennikarz słyszy:
– Mówi (tu pada imię i nazwisko jego kolegi z klubu). On teraz nie może podejść do telefonu, bo bierze prysznic.
Trzeba szanować prawa większości
Stawiam Michniewicza przed pewną sytuacją. Prowadzi zespół ekstraklasy. Ma piłkarza, bez którego nie wyobraża sobie drużyny. Nagle ten piłkarz mówi, że jest homoseksualistą. I… no właśnie, co dalej? – Jeżeli nie ucierpiałaby na tym jego forma sportowa, dalej miałby pewne miejsce w składzie. Dla mnie to nie jest żaden argument, poza tym dzisiaj ujawnianie takich rzeczy jest nawet w modzie. Uważam, że większość nie może tłamsić mniejszości, ale z drugiej strony ta mniejszość powinna też szanować prawa większości. Czyli nie chciałbym, by taki piłkarz się jakoś szczególnie z tym homoseksualizmem obnosił – wyjaśnia.
Piłka to koledzy z drużyny, trenerzy, ale również kibice. Środowisko, które ma określone poglądy. Wreszcie ludzie, którzy zrobią wszystko, żeby sprowokować gracza przeciwnej drużyny.
Osoba powiązana ze środowiskiem kibiców, pragnie zachować anonimowość: – Większość ekip kibicowskich skłania się ku prawicy. Dlatego taki piłkarz po coming-oucie nie mógłby liczyć na miłe przyjęcie. Ale nie można tu generalizować. Gdyby przyznał się piłkarz-ulubieniec kibiców, który na boisku daje z siebie wszystko, mogło to by być przemilczane na zasadzie "jeśli się z tym nie będzie afiszował i walczy do upadłego, nie obrażajmy go, ale naszym idolem już raczej nie będzie". Gorzej, gdy przyzna się jakiś nieznany gość, który dopiero co wchodzi do drużyny. To jest pierwsza rzecz. A druga to afiszowanie się. To jest tak, że często nikt nie wchodzi ludziom do łóżka, dopóki oni nie wychodzą na ulicę. I nie biorą udziału w tych wszystkich dziwnych Paradach Miłości czy Równości.
Halil Ibrahim Dincdag, turecki sędzia piłkarski,
Ogłosił, że jest homoseksualistą i został zdyskwalifikowany:
To zwykłe gnębienie człowieka, tylko dlatego, że ma inne preferencje, niż większość społeczeństwa. Przez wiele lat prowadziłem mecze piłkarskie i nikomu to nie przeszkadzało. Nagle stałem się persona non grata. A przecież jestem tym samym człowiekiem.
Magic Johnson a AIDS
Raczek, zapytany o kwestię możliwej reakcji kibiców: – A czy kibice mają być wzorcem dla piłkarzy? Nie jest przypadkiem na odwrót? Nie jest tak, że to piłkarze mają być wzorcem dla swoich fanów?
Michniewicz przyznaje, że pierwszy mecz wyjazdowy nie byłby dla takiego piłkarza łatwym doświadczeniem. Że nasze społeczeństwo raczej dałoby mu odczuć, co o tym sądzi, wręcz chciałoby sprawić mu przykrość. – Ale spójrzmy też na pierwszy ważny przypadek coming-outu w sporcie – dodaje. – Genialny koszykarz Magic Johnson lata temu przyznał się, że ma AIDS. To był szok dla świata. Zastanawiano się, co powiedzą koledzy z zespołu, czy nie będą się bali go dotknąć. Tymczasem Amerykanie sobie z tym poradzili, przeszli nad tym do porządku dziennego.