
Z jednej strony chcieliby otwarcie powiedzieć o swojej orientacji, z drugiej wiedzą, co wtedy mogłoby się stać. Jak mogliby zareagować kibice, koledzy, a nawet trener. Piłkarze-homoseksualiści. Kanclerz Angela Merkel zachęca ich do wyjścia z ukrycia. Tomasz Raczek nazywa ich tchórzami, myślącymi w sposób anachroniczny.
Zastanawiam się, ilu piłkarzy w Polsce przeżywa podobny dylemat. Ilu chciałoby żyć jak normalni ludzie, ale wie, że póki co stanowi to problem. Ilu identyfikuje się z tym, co mówi ich niemiecki kolega.
Opowieści, okładki magazynów i czasopism - wylicza. - Każdy chciałby zaraz wiedzieć, co robiłem pod kołdrą, z kim spałem. To, że moją pasją jest piłka, nie miałoby najmniejszego znaczenia. Albo więc wyjdę ze swoim przyjacielem na imprezę i przez trzy tygodnie będę „bohaterem” wszystkich mediów, albo się nie ujawnię i dalej będę okłamywał samego siebie. Z tej sytuacji nie ma odpowiedniego wyjścia. O piłkarzach, którzy pojawiliby się publicznie z nową dziewczyną, zapomniano by następnego dnia. W moim przypadku byłoby inaczej. Dla mnie normalność nie istnieje.
Tomasz Raczek, krytyk filmowy, nie ma tego problemu. Od lat przyznaje publicznie, że jest homoseksualistą. Gdy dzwonię do niego, okazuje się, że zna sprawę niemieckiego piłkarza. – Wprowadzenie jawności i koherentności życia publicznego to kluczowy element kultury XXI wieku. Ciągłe przebywanie w ukryciu, takie jak tego piłkarza, to myślenie przestarzałe, anachroniczne – przekonuje mnie Raczek.
Dzwonię do Czesława Michniewicza, jednego z najlepszych polskich trenerów ostatnich lat. Człowieka, który pracował w kilku polskich klubach. – Myślę, że wielu jest u nas chłopaków z takim dylematem jak ten bohater wywiadu. Nie wyobrażam sobie w Polsce piłkarza, który ze swoim partnerem idzie na miasto czy do klubu i zachowują się bez żadnego skrępowania. Póki co jesteśmy mało tolerancyjni, to by u nas nie przeszło – mówi Michniewicz, po czym dodaje: – Chociaż wie pan co? Kiedyś rozmawiałem ze znajomym dziennikarzem z Warszawy i on powiedział mi taką rzecz: "W Warszawce jest teraz tak, że jak pokażesz się na mieście z najpiękniejszą dziewczyną, to nikt tego nie zauważy. Ale jak pójdziesz gdzieś z partnerem, to od razu staniesz się trendy". Niby prawdziwe, ale nie sądzę, by dotyczyło to akurat piłkarzy.
Sportowcy oficjalnie nie mają nic do homoseksualizmu, ale już nie chcą dzielić jednej szatni z gejem. Mało tego! Nie chcą nawet z nim biegać po boisku. Bo ich dotknie, bo ich kopnie, bo się do nich przytuli. A dla nich to po prostu wstrętne i odrażające.
Niemiecki dziennikarz, który przeprowadzał wspomniany wywiad, nazywa się Adrian Bechtold. Wiele razy musiał zapewniać piłkarza, że nie poda jego nazwiska. Samą rozmowę z kolei wspomina tak (ponownie za Weszlo.com): - Ujrzałem młodego, przytłoczonego chłopaka, który najchętniej w jednej chwili by stąd wybiegł. Ale został.
Czego boją się piłkarze-homoseksualiści? Z jednej strony kolegów z drużyny. Tekst na podobny temat pisał na stronie sportfan.pl Marek Bobakowski. Zadzwonił do jednego z najbardziej znanych polskich piłkarzy. Oto co od niego usłyszał: "Nie mogę podać swojego imienia i nazwiska, bo ludzie pokroju Biedronia by mnie zgnoili w mediach. Ale… Niech oni sobie mówią, co chcą, niech podnoszą larum, a ja i tak wiem swoje. W polskiej lidze wszystkie 'pedały' są napiętnowane. Nie chcemy ich na boisku!".
Z jednej strony piłkarze, z drugiej – trenerzy. Luiz Felipe Scolari, który Brazylię poprowadził do mistrzostwa świata, a Portugalię do wicemistrzostwa Europy, powiedział w jednym z wywiadów: "Nie przyjąłbym piłkarza-geja do swojej drużyny. Niech homoseksualiści zejdą mi z oczu".
Stawiam Michniewicza przed pewną sytuacją. Prowadzi zespół ekstraklasy. Ma piłkarza, bez którego nie wyobraża sobie drużyny. Nagle ten piłkarz mówi, że jest homoseksualistą. I… no właśnie, co dalej? – Jeżeli nie ucierpiałaby na tym jego forma sportowa, dalej miałby pewne miejsce w składzie. Dla mnie to nie jest żaden argument, poza tym dzisiaj ujawnianie takich rzeczy jest nawet w modzie. Uważam, że większość nie może tłamsić mniejszości, ale z drugiej strony ta mniejszość powinna też szanować prawa większości. Czyli nie chciałbym, by taki piłkarz się jakoś szczególnie z tym homoseksualizmem obnosił – wyjaśnia.
To zwykłe gnębienie człowieka, tylko dlatego, że ma inne preferencje, niż większość społeczeństwa. Przez wiele lat prowadziłem mecze piłkarskie i nikomu to nie przeszkadzało. Nagle stałem się persona non grata. A przecież jestem tym samym człowiekiem.
Magic Johnson a AIDS
Raczek, zapytany o kwestię możliwej reakcji kibiców: – A czy kibice mają być wzorcem dla piłkarzy? Nie jest przypadkiem na odwrót? Nie jest tak, że to piłkarze mają być wzorcem dla swoich fanów?
