
Roman Giertych w najnowszym wywiadzie dementuje pogłoski o swoim rzekomym powrocie do świata polityki. Opowiada też o czasach koalicji LPR z PiS. Przyznaje, że za bardzo zbliżył się do Radia Maryja i używał nieraz za ostrych słów.
Przesadziłem, np. mówiąc, że skończył się prezydent Aleksander Kwaśniewski, a zaczął Aleksander K.
Roman Giertych dystansuje się też wobec antysemickich haseł, jakimi posługiwał się w przeszłości LPR i prezentuje sam siebie jako osobę o liberalnych poglądach na gospodarkę i konserwatywnym światopoglądzie. Co ciekawe, chwali też Donalda Tuska: – Osiem lat takiej pracy to jest naprawdę bardzo ciężkie, choć jak na ciamciaramcię radzi sobie na piątkę z plusem – mówi Giertych.
Nie wolno o kimś powiedzieć, że pójdzie na 10 lat do więzienia, bo to oznacza, że się mówi, że ten człowiek jest przestępcą, i to poważnym.
Były wicepremier twierdzi, że Polsce potrzebna jest nowa prawicowa partia, sytuująca się na scenie politycznej między PiS a PO. Sugeruje, że znalazłoby się w niej miejsce dla wielu osób z Prawa i Sprawiedliwości, ale jednocześnie wyklucza współpracę z Jarosławem Kaczyńskim. Roman Giertych twierdzi jednak, że w najbliższym czasie nie zamierza wracać do polityki.
Nie opuszczę pracy zawodowej, dopóki nie będzie jakiegoś poważnego powodu. Mam dużo zobowiązań, odejść z kancelarii mógłbym tylko wtedy, gdyby premierem miał szansę zostać Jarosław Kaczyński lub Janusz Palikot.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"

