Reklama.
Roman Giertych w najnowszym wywiadzie dementuje pogłoski o swoim rzekomym powrocie do świata polityki. Opowiada też o czasach koalicji LPR z PiS. Przyznaje, że za bardzo zbliżył się do Radia Maryja i używał nieraz za ostrych słów.
Przesadziłem, np. mówiąc, że skończył się prezydent Aleksander Kwaśniewski, a zaczął Aleksander K.
Nie wolno o kimś powiedzieć, że pójdzie na 10 lat do więzienia, bo to oznacza, że się mówi, że ten człowiek jest przestępcą, i to poważnym.
Nie opuszczę pracy zawodowej, dopóki nie będzie jakiegoś poważnego powodu. Mam dużo zobowiązań, odejść z kancelarii mógłbym tylko wtedy, gdyby premierem miał szansę zostać Jarosław Kaczyński lub Janusz Palikot.