– Podejrzewam, że wszystko zakończy się w Strasburgu – mówi naTemat Robert F., twórca strony AntyKomor.pl, który wczoraj usłyszał wyrok skazujący go za znieważenie prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie liczy na inne rozstrzygnięcie w drugiej instancji, nie chce prezydenckiej łaski. Odmawia też, gdy za coraz bardziej popularny adres oferują mu setki tysięcy złotych.
Nie chciałbym, by prezydent Bronisław Komorowski ugrał coś na mojej sprawie. Nie chcę też temu człowiekowi niczego zawdzięczać. By potem ludzie mówili: "Podziękuj panu prezydentowi", "może zamkniesz stronę w podziękowaniu". Ja nie chcę się w tym przypadku do niczego takiego poczuwać.
Kancelaria Prezydenta stwierdziła, że nie będzie komentowała tego wyroku, bo wydał go niezawisły sąd. W związku z tym, niech nie wydają już żadnych wyroków, nie komentują tej sprawy. Bo ja żadnej łaski z ich strony nie chcę.
Spodziewacie się z prawnikami bardziej korzystnego rozstrzygnięcia w drugiej instancji?
Nie. Spodziewam się, że wyrok zostanie utrzymany. Jeżeli sprawa trafi do sądu kasacyjnego i tam będzie tak samo, to jedynym wyjściem będzie Strasburg i podejrzewam, że właśnie tam wszystko się zakończy.
Przez pryzmat czasu i całego tego zamieszania nie żałuje pan?
Na pewno nie. Uważam, że niczego złego nie robiłem. A jeżeli jednak robiłem, to skażmy i zamknijmy w więzieniach tych wszystkich, którzy lżyli poprzedniego prezydenta w sposób dużo bardziej agresywny, prymitywny i wulgarny, niż to, co jest na blogu AntyKomor.pl. Treści tworzone przez przeciwników Kaczyńskiego i treści z AntyKomor.pl są zupełnie innej jakości. Nawet nie ma czego porównywać. Mój blog to mercedes, a to wszystko, co działo się przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu to zwykły trabant.
Dlaczego się nie ściga na przykład Palikota, który mówił o strzelaniu do Kaczyńskiego albo Sikorskiego mówiącego o dożynaniu watahy? Wiem, że jeden z drugim są posłami i mają immunitet, ale przecież można by chyba w jakiś sposób spróbować im go odebrać, postawić przed sądem? Podjąć jakiekolwiek działania, które przekonałby obywateli, że prawo jest wobec wszystkich równe. Ale w tym kraju prawo działa wybiórczo.
Gdyby AntyKomor.pl był blogiem w USA, Francji, czy Niemczech tych wszystkich problemów by nie było?
Oczywiście. W USA tego typu strony są na porządku dziennym. Tam ludzie mogą strzelać do Obamy, mogą go gwałcić, urywać głowę, robić wszystko, co im się podoba. I nikomu w Secret Service, FBI, czy nawet CIA nie przyjdzie do głowy, by takich ludzi ścigać. Świetnym tego przykładem jest historia nastolatki, która zamieściła jakiś satyryczny materiał na temat Obamy i do jej domu przybyło Secret Service. Jednak gdy media się o tym dowiedziały, to był dziki lincz na służbach specjalnych. Poleciały głowy, a Barack Obama przyjechał do tej dziewczyny i osobiście ją przepraszał, dostała jakieś tam odszkodowanie.
I to potwierdza, że wolność słowa w Stanach Zjednoczonych ma się doskonale. Tak samo jest zresztą w Anglii, gdzie nikt się nie oburza, gdy ktoś zamieszcza fotomontaż roznegliżowanej królowej albo premiera z prostytutkami. Tam jest zupełnie inna kultura i tego typu rzeczy są tolerowane. Pozwala się na bardzo dużo, dopóki nie grozi się śmiercią, czy jakimś zamachem. A w Niemczech, gdyby ktoś stworzył portal AntyMerkel, to ściganie takiej osoby zależałoby tylko od kanclerz Angeli Merkal, która osobiście musiałby złożyć zawiadomienie. Z urzędu nikogo się tam za to nie ściga.
Prowadzenie tej kontrowersyjnej strony kosztowało pana sporo nerwów, ale podobno można na niej też nieźle zarobić. To prawda, że proponowano panu za adres AntyKomor.pl setki tysięcy złotych? To byłby jakiś rodzaj pensji za te 40 godzin prac społecznych miesięcznie.
To prawda. Do dzisiaj dostaję oferty. Najwyższa opiewała na ponad 200 tys. zł. Oczywiście za każdym razem jednak odmawiam, ponieważ AntyKomor.pl jest dla mnie symbolem, a symboli się nie sprzedaje.
Choć według kilku firm zajmujących się wyceną domen, moja jest warta 600-700 tys. zł. Wszystko dzięki kampanii reklamowej, którą załatwiła mi ABW. Jeszcze raz więc jej za to dziękuję, bo dzięki niej mam chyba najlepszą reklamę w Polsce. Według specjalistów musiałbym za nią zapłacić miliony złotych.