Patrząc na dostojną Lanę del Rey, można oczekiwać, że wśród swoich inspiracji wymieni Franka Sinatrę czy Arethę Franklin - do nich bowiem nawiązuje swoim retro stylem, piosenkarka jednak fascynowała się raczej płytami Eminema, Boba Dylana czy Nirvany. A na początku kariery, miała w nosie modę.
Prześledźmy zatem jak rozwijał się, obecnie już prawie ikoniczny, styl gwiazdy. Czy doszukamy się w nim grungowego niechlujstwa, hip-hopowego luzu lub rebelianckiej nonszalancji?
Elizabeth Woolridge Grant (prawdziwe nazwisko piosenkarki) zanim stała się słynną Laną del Rey, występowała pod pseudonimem Lizzy Grant. Grywała wówczas w małych nowojorskich knajpkach, a jej styl można było określić słowem: "nijaki". Włosy w odcieniu jasnego blondu z widocznymi odrostami, zielony T-shirt i szare proste dżinsy -tak wyglądała kiedyś Lana na scenie. I nie były to wcale ówczesne trendy, tylko rażąca niedbałość. Może dlatego, kiedy w 2010 roku wydała swój debiutancki album, nie odniosła sukcesu, mimo iż bogaty ojciec szczodrze pomógł w promocji.
Na okładce pierwszej płyty Grant ubrana jest w bejsbolową kurtkę i cekinowy top. W teledyskach, które powstały w tym czasie, jej wizerunek określilibyśmy mianem "streetowego". Czapki z daszkiem, motyw flagi USA, t-shirty z nadrukami. Chociaż już wtedy pojawiły się przebłyski zamiłowania do stylu retro, np. stylizacja na Marlin Monroe.
Film do utworu "Kill, Kill" podobny jest do kultowego "Video Games". Oba teledyski składają się z wycinków pochodzących ze starych nagrań znalezionych na youtubie oraz z ujęć samej Grant kręconych za pomocą internetowej kamerki. Co ciekawe, już w tych materiałach Lana pojawia się w wianku - może to świadczyć, że jej stylizacja w "Born to die" była świadomy wyborem artystki, a nie jedynie dziełem stylistów. Panuje jednak opinia, że piosenkarka jest jedynie wytworem marketingu - co odnosi się zarówno do jej zdolności wokalnych jak i samego wizerunku.
I rzeczywiście, od premiery drugiego album (2012 r.), widać konsekwencję w kreowaniu wyglądu scenicznego. Jak wiadomo, stoi za tym sztab specjalistów i stylistów. To oni stworzyli rozpoznawalny styl gwiazdy, który dziś stanowi inspirację dla wielu kobiet, a nawet dla dużych sieci odzieżowych. H&M zręcznie wykorzystał w swojej kampanii gotowy wizerunek piosenkarki. Kolekcja wygląda jakby zaprojektowała ją Lana del Rey.
Lana del Rey swoim wizerunkiem składa hołd eleganckiej klasyce z lat 60-tych. Natapirowane, starannie ułożone włosy, wyraźna kreska namalowana eyelinerem - to nieodłączne elementy jej stylizacji. Na scenie nosi wytworne suknie, przywołujące pamięć ikon lat 50-tych i 60-tych. W sesjach zdjęciowych zawsze jest wierna klimatowi vintage, czasem jest to niezobowiązujący i nonszalnacki styl młodej dziewczyny w dżinsowych szortach, innym razem bardziej przypomina Jackie Kennedy - jak w teledysku do "National Antheem". Niezmiennie jednak wprawia nas w podziw.