Jeszcze nie opadł kurz po ostatniej potyczce dyplomatycznej na linii USA – Chiny, a już powstało nowe zarzewie konfliktu. Tym razem to Chińczycy zażądali, żeby Amerykanie zamknęli swoją placówkę dyplomatyczną w zachodnich Chinach. To potężny cios nie tylko dla dyplomacji, ale także amerykańskiego wywiadu.
Jak podaje "The New York Times", Chińczycy poinformowali w piątek, że nakazali Stanom Zjednoczonym zamknąć swój konsulat w południowo-zachodnim mieście Chengdu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Pekinie stwierdziło, że posunięcie to było "uzasadnioną i konieczną odpowiedzią na nieuzasadnione działanie Stanów Zjednoczonych".
Ale kroplą, która tak naprawdę przelała czarę goryczy, było wystąpienie sekretarza stanu Mike'a Pompeo, który niemal wprost zapowiedział krucjatę przeciwko Chinom, która będzie ważnym elementem w polityce USA. Tak też jego słowa zostały odebrane w Państwie Środka.
"Przemówienie Pompeo sugeruje, że chce być jak John Foster Dulles XXI wieku, rozpoczynając nową krucjatę przeciwko Chinom w zglobalizowanym świecie. To, co robi, jest daremne, to jak mrówka próbująca potrząsnąć drzewem" – napisał na twitterze rzecznik chińskiego MSZ Hua Chunying.