Powraca sprawa pochówku Piotra Woźniak-Staraka. Urna z prochami tragicznie zmarłego producenta filmowego została umieszczona w grobie poza granicami cmentarza. Sąd w Giżycku rozpatrzy sprawę ukarania osób odpowiedzialnych za czyn zabroniony.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Sąd miał się zająć sprawą w kwietniu, ale pandemia pokrzyżowała plany rozprawy. Nowy termin wyznaczony jest na czwartego sierpnia. Na sali nie będą mogli być obecni dziennikarze. – Decyzją kierownictwa sądu na odbywające się od czerwca rozprawy w naszym sądzie wpuszczane są tylko strony. Nie ma wyjątków dla mediów, nie będzie możliwości wejścia do sądu dla dziennikarzy – powiedziała PAP prezes Sądu Rejonowego w Giżycku Lidia Należyty.
"O popełnienie tego wykroczenia obwiniony został Mirosław S. Według ustaleń policji jego przewinienie ma polegać na tym, że w dniu 30 sierpnia 2019 r. w jednej z miejscowości na terenie gminy Giżycko dokonał pochówku urny z prochami Piotra W.S. w grobie murowanym na działce, która nie stanowi cmentarza" – informował sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie.
O tym, że taka forma pochówku jest nielegalna, sanepid ostrzegał już wcześniej. I nie udzielił na to zgody. Mimo to urna z prochami zmarłego nie spoczęła na cmentarzu. Piotr Woźniak-Starak został pochowany w katakumbach na terenie rodzinnej posiadłości w Fuledzie na Mazurach.
Piotr Woźniak-Starak wypadł z łodzi w nocy z 17 na 18 sierpnia na jeziorze Kisajno pod Giżyckiem. Prowadzono intensywne poszukiwania, w które włączyli się m.in. żołnierze WOT i prywatne firmy. Po czterech dniach odnaleziono ciało biznesmena. Ponadto na pokładzie motorówki śledczy znaleźli 11 gramów marihuany. Nie udało się jednak ustalić, do kogo należały narkotyki.
Prokuratura umorzyła śledztwo ws. jego śmierci na jeziorze Kisajno. Śledczy ustalili, że doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym, a w konsekwencji do tragicznego wypadku motorówki.