W sobotę poznaliśmy finalistów tegorocznej nagrody „Nike”. Wśród siedmiu wybranych książek aż cztery wywodzą się z kręgu literatury faktu. W historii nagrody to sytuacja precedensowa. Jeszcze bardziej zaskakuje fakt, że jednym z nominowanych jest debiutant – Filip Springer, autor reportażu „Miedzianka – historia znikania”. Czyżby literatura faktu, znów wracała do łask?
– Trudno mówić o renesansie literatury faktu, od dawna jest ona naszą wizytówką – zwłaszcza reportaż literacki – mówi Paweł Goźliński, szef działu kultury Gazety Wyborczej, prezes Instytutu Reportażu – Co innego jego pozycja w polskim życiu kulturalnym – jeszcze od PRL-u trwa walka, by traktowany był jako równorzędny element naszej literatury. Chyba ta batalia szczęśliwie się kończy, szczęśliwie dla reportażu oczywiście, a nominacje do Nike są tego dowodem.
– Wśród nominowanych zawsze byli reportażyści: Hanna Krall, Małgorzata Szejnert, Jacek Hugo-Bader, Mariusz Szczygieł, Włodzimierz Nowak, Wojciech Tochman. Ale rzeczywiście ten rok jest szczególnie obfity w nominacje dla non-fiction. W finale Nike jest najnowsza książka Małgorzaty Szejnert, ale wyjątkowo cieszy mnie obecność na liście debiutanta Filipa Springera, którego ”Miedzianka” to świetna, dojrzała opowieść o mieście, które starła w proch jego własna historia. Siłą młodych reportażystów jest brak resentymentu, podchodzą do naszych dziejów na świeżo, bez potrzeby sądzenia, rozprawiania się z nimi – dodaje Goźliński.
Fakt, że najmłodsza osoba wśród nominowanych wywodzi się z kręgu reportażystów, wydaje się nieprzypadkowy. Być może literatura faktu, to nisza do wypełnienia przez młodych ludzi. Choć wśród nominowanych znalazło się wielu reporterów, to do tej pory żaden z nich nagrody nie otrzymał. Oczywiście nie jest przesądzone, że tegoroczne Nike powędruje do kogoś zajmującego się tym typem literatury, ale prawdopodobieństwo jest spore. Pytanie tylko, czy najbardziej prestiżowa nagroda literacka jest odzwierciedleniem gustów społecznych, czy może tylko trendem lansowanym przez jury?
– Zwycięstwo literatury faktu nad literaturą piękną jest jakoś smutne – żali się Zofia Król z dwutygodnik.com – W obiegowej opinii taka literatura pozostaje jakoby bliżej codzienności, przeciętnego życia. Natomiast wbrew pozorom to właśnie tak zwana fikcja, możliwość budowania nowych światów bywa najwyższą mocą literatury. Książki, które znalazły się w siódemce nagrody Nike, to jednak pozycje rzeczywiście wyjątkowe, osobiście szczególnie cenię reportaż Małgorzaty Szejnert. A także – jeśli chcemy starać się o zwiększenie czytelnictwa, to dobry sposób – ci, którzy nie mają nawyku czytania, prędzej sięgną po reportaż czy biografię niż po prozę. Nie mówiąc już o poezji – przyznaje Król.
Uwaga o biografiach wydaje się wyjątkowa cenna. Wśród finalistów znalazły się aż dwie pozycje tego typu: opowieść Andrzeja Franaszka o Miłoszu i Krystyny Czerni o Nowosielskim. Moda na biografistykę, która rozpoczęła się jakiś czas temu, przybiera na sile. W ostatnich latach każdy znany doczekał się choć jednej biografii. Piszą aktorzy, dziennikarze i ludzie kultury. Dlaczego nagle tak łatwo przychodzi nam dzielenie się swoim życiem, i dlaczego czytelnicy tak chętnie po biografię sięgają?
– W ostatnich czasach granica tabu przesunęła się, coraz śmielej zagłębiamy się w życiorysy naszych wielkich – odpowiada mi Paweł Goźliński. – Wyrasta też nowe pokolenie autorów, które czerpie z zachodnich wzorców i potrafi złapać dystans i swobodę w pisaniu o generacjach, które nas formowały. Myślę, że najbliższe lata będą należały do takiej właśnie literatury. Dużo życiorysów jest do odkrycia albo opowiedzenia na nowo – dodaje prezes Instytutu Reportażu.
Czy moda na reportaże, to wynik polityki literackiej PRL-u jak sugeruje Goźliński? Czy raczej wybór społeczeństwa, które chętniej sięga po książki bliższe życia, jak mówi Król? Prawda leży po obu stronach. Literatura faktu na pewno w ostatnich latach, dzięki chociażby Instytutowi Reportażu, szalenie się rozwinęła. Niemały wpływ na tą sytuacje miało też powstanie wydawnictwa "Czarne", które od ponad dekady wspiera reportażystów. Czytelnik to ostatnie ogniwo w tej układance. Czym są dyktowane jego wybory? Zapewne szeroką dostępnością, ale też przystępną tematyką. Choć sprowadzanie wszystkich reportaży, do miana "literatury bliskiej życia" wydaje się jednak pewnym nadużyciem.
Ostatnie lata należały głównie do poezji. Laureatami był chociażby Czesław Miłosz, Stanisław Barańczak czy Eugeniusz Tkaczyszyna-Dycki. Czy ten rok zmieni wszystko? Fakt, że wśród nominowanych nie ma żadnego dramatu i jest tylko jeden tomik poezji wydaje się znaczący. Trudno jednak oceniać literackie trendy po jednej nominacji.