Białorusini mogą zapłacić wysoką cenę za... odwrót od praworządności w Polsce. Jak ujawniła w poniedziałkowe popołudnie brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, rząd PiS miał zirytować europejskich urzędników "próbą kreowania się na lidera obrońców praworządności" i tym samym przekreślić szanse na szybką reakcję UE w sprawie wydarzeń na Białorusi.
Najpierw Katarzyna Szymańska-Borginon opublikowała w mediach społecznościowych informację o tym, iż nie ma szans na nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej, do zwołania którego wezwał premier Mateusz Morawiecki.
Unijni dyplomaci mieli poinformować polską dziennikarkę, że pierwsze działania mogą zostać podjęte dopiero pod koniec sierpnia, a być może nawet na szczycie zaplanowanym na wrzesień. Później brukselska korespondentka radia RMF FM rozwinęła swoje ustalenia w kolejnym wpisie na Twitterze.
"Polskie władze zirytowały urzędników w Brukseli próbą kreowania się na lidera obrońców praworządności w sprawie Białorusi, gdy same tych zasad nie respektują" - poinformowała Szymańska-Borginon.
Zdaje się więc, że Białorusini boleśnie płacą za to, iż Polska w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości straciła pozycję głównego rozgrywającego w relacjach Unii Europejskiej ze Wschodem. Za kilka tygodni nawet najostrzejsze reakcje UE mogą nie mieć już większego znaczenia dla przebiegu walki o upadek dyktatury Aleksandra Łukaszenki. Wówczas może być ona już dawno zdławiona.
Polska opozycja wykorzystuje wpływy
O to, by szybciej zrozumiano wagę wydarzeń za wschodnią granicą UE wciąż próbują walczyć liderzy i europosłowie największych ugrupowań polskiej opozycji, które w Parlamencie Europejskim należą do najważniejszych frakcji. Politycy Koalicji Obywatelskiej naciskają na chadeków z Europejskiej Partii Ludowej kierowanej przez Donalda Tuska, a Lewica interweniuje u partnerów z Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów.
"Pełnia praw obywatelskich dla Białorusinów to polska racja stanu. Polska musi być ambasadorem Białorusinów w Unii Europejskiej. Aktywne i jasne stanowisko wszystkich Polaków jest oczekiwane przez europejskich partnerów, nie zmarnujmy tej szansy" - ocenił w poniedziałek europoseł KO Andrzej Halicki.
"W obliczu wydarzeń na Białorusi, UE powinna przywrócić sankcje i zamrozić pomoc finansową dla reżimu Łukaszenki. Nie zaprzestaniemy jednak wsparcia dla społeczeństwa obywatelskiego, którego mobilizację i determinację podziwia cały świat" - stwierdził natomiast Robert Biedroń z Lewicy.