Jaki jest powód brutalnej akcji policji na Krakowskim Przedmieściu? Kim jest Margot i o co chodzi w ataku na homofobiczną furgonetkę i jej kierowcę? naTemat wyjaśnia przyczynę zamieszek i konsekwencje akcji funkcjonariuszy wobec ludzi LGBT.
Margot (Małgorzata Szutowicz) to aktywistka kolektywu Stop Bzdurom. Jest osobą niebinarną – to znaczy, że nie identyfikuje się ani jako kobieta, ani jako mężczyzna. Od kilku lat bierze udział w ulicznych protestach przeciwko upartyjnianiu wymiaru sprawiedliwości i w obronie demokracji.
Co to jest Stop Bzdurom?
Stop Bzdurom to nieformalna organizacja, która walczy o prawa ludzi LGBT i kobiet. Swoje działania finansuje dzięki darczyńcom. Jej misją jest bycie "Queer na dzbany". Kolektyw podkreśla, że o prawa człowieka walczy w sposób, który może być oceniany jako kontrowersyjny.
"Od reszty grup LGBTQ+ w Polsce wyróżniają nas nasze bezczelne mordy, bezkompromisowość i metody, o których nie śni się ani TVP.info, ani reszcie patoprawicy. Wszystko co tu zrobiłyśmy wynika z wkurzenia na okrutne, szkodliwe i nieprzemyślane działania fanatyków" – pisze o sobie kolektyw na Facebooku. Jego członkinie domagają się rzetelnej edukacji seksualnej i ochrony przed przemocą (w tym molestowaniem, gwałtem i pedofilią).
Kolektyw Stop Bzdurom powstał w maju 2019 roku w reakcji na inicjatywę środowisk prawicowo–katolickich, które zbierały podpisy pod projektem ustawy delegalizującej edukację seksualną, pomawiając przy tym gejów, lesbijki i osoby biseksualne i transpłciowe o niecne zamiary wobec dzieci. Osoby, które stworzyły potem kolektyw, były świadkami głoszenia nienawistnych treści w centrum Warszawy, na tzw. patelni. "Zadzwoniłyśmy na policję, ale na nasze zgłoszenie nikt nie odpowiedział" – wspominają na swoim fanpejdżu.
Wtedy postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce. I walczyć m.in. z tym, że po Polsce z przyzwoleniem policji i rządzących jeżdżą samochody oklejone treściami głoszącymi nienawiść wobec ludzi nieheteronormatywnych, oskarżającymi ich o najgorsze zbrodnie. Potocznie nazywane są pogromobusami lub homofobusami. Odpowiada za nie fundacja, która działa na rzecz odebrania kobietom prawa do przerwania niechcianej ciąży. Jej nazwa to Pro – prawo do życia.
Na początku sierpnia o Stop Bzdurom zrobiło się głośno w związku z akcją z tęczowymi flagami, jakie pojawiły się na warszawskich pomnikach, w tym Syrenki i Jezusa.
Margot, Stop Bzdurom i furgonetki nienawiści
Czy wśród arsenału metod kolektywu Stop Bzdurom mieści się niszczenie samochodów z nienawistnymi treściami wymierzonymi w ludzi LGBT albo przeciw prawu kobiet do przerwania niechcianej ciąży? Sama organizacja się do tego nie przyznaje. Jednak zamieszcza wpisy, które wydają się to sugerować. Takie jak na przykład zdjęcie auta z napisem "Debile i tyle" nasjprejowanym na aucie przez nieznaną sprawczynię.
Wśród fotografii zamieszczonych przez kolektyw znajdują się też te dokumentujące obywatelskie zatrzymania furgonetek za łamanie prawa w postaci publicznego siania zgorszenia.
W opisie Stop Bzdurom na Facebooku znajduje się enigmatyczne stwierdzenie. "W związku nasileniem działań Ordo Iuris oraz Fundacji Pro musiałyśmy zająć się informowaniem o zniszczonych furgonetkach" – czytamy na fanpejdżu.
Aresztowanie Margot
Margot została aresztowana w piątek 7 sierpnia w związku z podejrzeniem uszkodzenia homofobicznej furgonetki i ataku na jej kierowcę, do którego miało dojść 27 czerwca.
W połowie lipca sąd zdecydował, że wobec Małgorzaty Szutowicz wystarczy dozór policyjny i poręczenie majątkowe w kwocie 7 tys. zł. Prokuratura, na której czele stoi Zbigniew Ziobro, uznała jednak, że to zbyt łagodne środki i złożyła zażalenie na decyzję sądu. Ten ostatecznie przychylił się do stanowiska prokuratury i zgodził się na to, by Margot została aresztowana na 2 miesiące. Sąd nie ujawnił uzasadnienia swojej decyzji. O podanie przyczyn zastosowania aresztu apelowało m.in. Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia". Sąd twierdzi jednak, że ujawnić uzasadnienie może tylko prokuratura, bo to ona prowadzi sprawę.
W polskim prawie tymczasowe aresztowanie ma być środkiem stosowanym w ostateczności – wtedy, gdy inne środki zapobiegawcze nie spełnią swojej roli.
Atak na kierowcę i uszkodzenie furgonetki
Do zdarzenia doszło 27 czerwca. Podejrzaną o atak na kierowcę Łukasza K. i uszkodzenie furgonetki jest Małgorzata Szutowicz. W sieci krąży nagranie incydentu, na którym widać jak grupa osób próbuje odebrać telefon komórkowy stojącemu na ulicy kierowcy furgonetki, a potem zaczyna go szarpać i przewraca na ziemię.
Mężczyzna doznał obrażeń pleców i ręki. Uszkodzony został także samochód – straty wyceniono na 6 tys. zł. Sprawcy przecięli oponę i zamalowali plandekę z nienawistnymi treściami, urwali tablicę rejestracyjną i lusterko. Fakt, że incydent jest nagrany, jest dla prawników powodem kwestionowania decyzji prokuratury o zastosowaniu 2 miesięcy aresztu tymczasowego. Skoro istnieje nagranie, nie ma obawy mataczenia, więc taki środek zapobiegawczy wydaje się nieproporcjonalnie surowy.
Łapanka policji na Krakowskim Przedmieściu
7 sierpnia sąd przychylił się do zażalenia prokuratury i zgodził się na to, by wsadzić Margot do aresztu na 2 miesiące. Wiadomość dotarła do zainteresowanej gdy przebywała w siedzibie Kampanii Przeciw Homofobii. Pod budynkiem zaczęły gromadzić się osoby chcące wyrazić solidarność z Margot. Ta zdecydowała, że sama odda się w ręce funkcjonariuszy i wyszła na ulicę Solec. Towarzyszyły jej brawa zgromadzonych osób.
Jak relacjonuje anarchistyczny kolektyw Syrena, Margot podchodziła do kolejnych policjantów oczekując aresztowania. Nic takiego jednak nie nastąpiło, bo funkcjonariusze mieli tłumaczyć, że przybyli na miejsce w związku z nielegalnym zgromadzeniem. W związku z tym Małgorzata Szutowicz razem z solidaryzującymi się z nią osobami przeszła Tamką na Krakowskie Przedmieście. Gdy zaczęła iść w stronę pomnika Jezusa, złapali ją policjanci i wsadzili do nieoznakowanego auta. Wokół samochodu usiadły osoby LGBT i ich sojusznicy – podczas trwającej ponad godzinę blokady domagały się wypuszczenia Margot.
Na Krakowskim Przedmieściu pojawiły się posiłki. Policjanci rozbili blokadę wynosząc osoby otaczające samochód. Następnie funkcjonariusze zablokowali Krakowskie Przedmieście i urządzili łapankę na rozchodzące się osoby. Zatrzymywali i przewozili na komendę również przypadkowych ludzi – np. zagranicznego turystę czy przechodniów.
Policjanci zatrzymali także część osób, które zgromadziły się potem pod komendami w ramach demonstracji solidarnościowych. Nagrania pokazują, że funkcjonariusze byli brutalni – dusili zatrzymanych, rzucali nimi o chodnik, przyciskali twarze butami do ziemi. Łącznie zatrzymanych zostało kilkadziesiąt osób, a nagrania interwencji policji obiegły świat.
Następstwa akcji policji
Pomoc zatrzymanym zaczęli organizować aktywistki i prawniczki. Za pomocą telefonów i internetu ustalono, kto nie wrócił na noc do domu i szukano tych osób na komisariatach. Zatrzymani skarżyli się na to, że byli przetrzymywani przez funkcjonariuszy bez wody, jedzenia, a także – w przypadku osób cierpiących na różne dolegliwości – bez dostępu do leków. Zatrzymani zarzucają także policji brutalne i upokarzające traktowanie na komendzie – nakłanianie do składania fałszywych zeznań i zmuszanie do rozbierania się do naga. Funkcjonariusze utrzymują, że nie przekroczyli uprawnień, a prawnicy apelują do wszystkich osób dysponującymi nagraniami z Krakowskiego Przedmieścia z 7 sierpnia o ich przekazanie.
W sobotę 8 sierpnia w całej Polsce odbyły się demonstracje solidarnościowe z Margot i zatrzymanymi w piątek. Największa z nich odbyła się w Warszawie przed Pałacem Kultury na Placu Defilad. Zebrało się na niej około 5 tys. osób. Policjanci nie interweniowali. Manifestacje w obronie praw ludzi LGBT odbyły się przed częścią polskich ambasad.
O uwolnienie Margot z aresztu zaapelowała do rządu PiS komisarz praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović. Prawo ludzi nieheteronormatywnych do pokojowych protestów wsparła także Helena Dalli – komisarz Unii Europejskiej ds. równości, która wcześniej krytykowała wprowadzanie w Polsce stref antyLGBT.
Rząd PiS stoi na stanowisku, że Margot jest kryminalistką i 2–miesięczny areszt jej się należy. Europoseł PiS Joachim Brudziński napisał na Twitterze, że w Rosji ludzie LGBT byliby potraktowani gorzej i powinni się modlić o to, by zajmowała się nimi polska policja. Sprawę Margot i brutalnych zatrzymań monitoruje Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar.