Sąd nie przedłużył aresztu dla Ireneusza M., oskarżonego o udział w gwałcie i morderstwie piętnastolatki, za które wyrok odsiadywał Tomasz Komenda. Mężczyzna jeszcze przebywa w więzieniu, ale we wrześniu wyjdzie na wolność.
Mężczyzna już kilka razy domagał się zwolnienia z aresztu i powrotu do więzienia, gdzie odsiaduje karę za inny gwałt. We wtorek Sąd Apelacyjny zaakceptował jego prośbę.
– Sąd apelacyjny, inaczej niż okręgowy, stwierdził, że nie zachodzi obawa bezprawnego wpływania przez niego na przebieg postępowania, a z racji odbywania przez niego kary w innej sprawie, również jego ucieczki z kraju – powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rzeczniczka prasowa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Małgorzata Lamparska.
Do morderstwa 15-letniej Małgorzaty doszło w noc sylwestrową z 31 grudnia 1996 roku na 1 stycznia 1997 roku. Nastolatka została zgwałcona przez dwóch mężczyzn, którzy zostawili ją na mrozie, w wyniku czego dziewczyna zmarła.
W 2003 roku w tej sprawie niesłusznie skazany został Tomasz Komenda. Sąd wymierzył mu karę 25 lat pozbawienia wolności. W 2018 roku mężczyzna został oczyszczony z zarzutów. Teraz domaga się 19 milionów złotych odszkodowania i zadośćuczynienia.
Decyzja sądu ws. Ireneusza M. może zaskakiwać, bo organy sprawiedliwości rzadko przychylają się do tego typu wniosków. Przykładem jest choćby głośna ostatnio sprawa aktywistki Margot, wobec której zastosowano dwumiesięczny areszt.