
Do tego, że niektórzy ćwiczący na siłowni za punkt honoru uważają znakowanie urządzeń swoim potem, przyzwyczaiłam się jeszcze przed koronawirusem. Widocznie sprzątanie po sobie jest według nich ujmą. Jednak coś, co przed epidemią było tylko odrażające i świadczyło o braku higieny oraz kultury osobistej, teraz stwarza śmiertelne zagrożenie. Poszłam na siłownię znanej sieciówki i przekonałam się, jak wielu klientów bezmyślnie ignoruje zasady bezpieczeństwa i naraża innych.
Dystans? Jaki dystans?
Jednak to, co się dzieje, widzą wszyscy, włącznie ze mną. A więc to, że część klientów bezceremonialne pakuje się na urządzenia wyłączone z użytku, bo przecież dystans to bzdura i trzeba koniecznie maszerować na bieżni tuż obok kumpla lub kumpeli. Albo tam, skąd lepiej widać telewizor. W ciągu kilkudziesięciu minut personel siłowni kilka razy mija takich delikwentów, ale nie reaguje.Bezradny personel
Może miałam pecha? Może podczas moich dwóch półtoragodzinnych wizyt na siłowni wyjątkowo trafiłam na bezmyślnych ćwiczących i obojętną obsługę? Zaczęłam pytać wśród znajomych. Koleżanka uczęszczająca do siłowni w centrum Warszawy nie ma swojemu klubowi nic do zarzucenia. Zasady bezpieczeństwa są przestrzegane.Ja chodzę na zajęcia grupowe. Teoretycznie trzeba być w maseczce i grupa kończąca nie powinna stykać się w szatni z zaczynającą. W praktyce nikt tego nie pilnuje, a w szatni jest tłok, bo my już jesteśmy a dziewczyny skończyły zajęcia i jeszcze nie wyszły. Poza tym dostajemy szafki obok siebie, więc nawet jak jesteśmy tylko trzy, to i tak bez zachowania dystansu. To wszystko jest zupełnie bez sensu.
Skończmy z hipokryzją
Łamanie zasad bezpieczeństwa zgłosiłam po każdej z dwóch wizyt personelowi siłowni. – Tak, dystans nadal obowiązuje, ale przecież nie możemy stać nad każdym klientem – wyjaśniła przepraszającym tonem recepcjonistka. Może w takim razie, skoro łamane jest prawo, właściciel powinien zatrudnić ludzi specjalnie do tego, zamiast ciąć koszty na pracownikach i płynie do dezynfekcji? Wkurza mnie, że siłownia, zamiast być miejscem, gdzie można poprawić swoje zdrowie, staje się zagrożeniem przez bezmyślnych klientów i nieodpowiedzialnych właścicieli.Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl
