Policja poinformowała, że wybuch w domu jednorodzinnym w Białymstoku był związany z rozszerzonym samobójstwem. W tragedii zginęło małżeństwo w wieku ok. 40 lat, 10-letnia córka oraz jej 80-letnia babcia. Drugiej z córek w momencie zdarzenia nie było w domu.
Do wybuchu doszło w domu jednorodzinnym przy ulicy Kasztanowej w Białymstoku. Zginęły cztery osoby. Jak poinformowała policja, była to rodzina: kobieta i mężczyzna w wieku ok. 40 lat, 10-letnia dziewczynka i 80-letnia kobieta.
Para, która zginęła w wybuchu, miała też drugą córkę. Na szczęście w czasie wybuchu nie było jej w domu. Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski podczas konferencji prasowej przekazał, że znajduje się ona pod opieką psychologa.
Policja podała szokujące informacje na temat przyczyny tragedii. – Trzy ofiary miały na ciele rany cięte i kłute. Na ciele czwartej z ofiar stwierdzono pętlę wisielczą, co wskazuje na samobójstwo – powiedział rzecznik prasowy podlaskiej policji Tomasz Krupa, cytowany przez "Kurier Poranny". Zmarły mężczyzna był już znany służbom, miał w przeszłości wielokrotnie grozić rodzinie.
Na miejsce przyjechało 10 zastępów straży pożarnej oraz grupa poszukiwawczo-ratownicza z Łomży. Nie było potrzeby ewakuacji sąsiednich budynków, choć eksplozję dało się podobno wyczuć w promieniu kilkuset metrów.